W Sejmie odbywa się we wtorek pierwsze czytanie projektu budżetu na 2016 rok. Projekt przedstawia posłom minister finansów.

Projekt budżetu na 2016 rok przedstawił we wtorek w Sejmie minister finansów. Projekt zakłada, że deficyt budżetowy nie przekroczy 54,7 mld zł; wzrost PKB wyniesie 3,8 proc.; średnioroczna inflacja - 1,7 proc.; a deficyt sektora finansów publicznych spadnie do 2,8 proc. PKB. Szef resortu finansów zapewnił, że zaplanowany wzrost PKB nie jest zagrożony, należy też oczekiwać dalszego spadku bezrobocia.

Szałamacha podkreślał, że zasadniczym programem, który budżet pozwoli sfinansować, jest projekt wypłat po 500 złotych na drugie i kolejne dziecko.

Minister finansów mówił o celach, jakie przyświecały PiS przy przygotowywaniu tego programu. Pierwszy cel, mówił, związany jest z tym, że "polskość jest wartością" dla rządzącego ugrupowania, ale ostatnio "polskość się zwija". Zdaniem ministra, przyczynia się do tego malejący przyrost naturalny, ostatnio znów ujemny, a także wyjazdy Polaków za granicę. Z kolei dotychczasowe elity polityczne - jak mówił Szałamacha - nie potrafiły udzielić na ten problem właściwej odpowiedzi.

Jednocześnie, podkreślał Szałamacha, Polska według danych OECD jest poniżej średniej, jeśli chodzi o wydatki na rodzinę (średnia wynosi 2,55 proc. PKB, ale w Polsce 1,7 proc. PKB). Tymczasem, jak zaznaczył, "jest korelacja między tą sferą a dzietnością". Poza tym, mówił minister, przesłanką przyjęcia programu było stwierdzenie, że zasoby ludności są podstawowym motorem wzrostu gospodarczego.

"Traktujemy ten program jako inwestycję w przyszłość kraju, a nie koszt" - powiedział Szałamacha. "Dlatego wysiłek finansów publicznych, który zostanie w przyszłym roku podjęty, w pełni to uzasadnia" - dodał.

"Zakładamy, że dynamika wzrostu Produktu Krajowego Brutto będzie wynosiła 3,8 proc." - podkreślał też minister finansów. Jak mówił, tę prognozę "urealnia" program 500 plus, bo - jego zdaniem - stanowi "nie tylko wysiłek po stronie budżetu, ale także jest bardzo silnym bodźcem popytowym".

"Pod koniec 2016 roku globalny PKB Polski sięgnie niemal 1,9 biliona złotych, a poziom psychologiczny - 2 bilionów złotych - przekroczy w kolejnych dwóch latach, a więc w 2018 r." - zaznaczył szef resortu finansów.

Zaznaczył, że wzrost tempa inwestycji powoduje poprawę na rynku pracy. "Zakładamy, że bezrobocie nadal będzie spadać i pod koniec 2016 r. stopa bezrobocia wyniesie 9,7 proc." - ocenił.

Podkreślił też, że w przyszłym roku będzie wzrastać tempo przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. "Po raz pierwszy przekroczy psychologiczną granicę przeciętnie 4 tys. zł brutto" - zapowiedział.

Szałamacha zwrócił uwagę, że inflacja bazowa jest niska. Jak mówił, w projekcie zapisano inflację na poziomie 1,7 proc. "Zakładamy, że utrzymaniu tego poziomu pomogą takie zjawiska, jak chociażby prognozowane przyspieszenie inflacji w krajach sąsiednich, jak chociażby wpływ (...) niekorzystnych czynników klimatycznych na zbiory surowców rolnych" - tłumaczył.

Dodał, że inflacja jest bardzo podatna na ceny ropy naftowej. "Jeżeli one nadal będą spadać, (...) to istotnie poziom inflacji 1,7 proc. może być przedmiotem różnicy zdań i dyskusji" - zaznaczył.

Ocenił, że ze względu na silne fundamenty polskiej gospodarki, napływ inwestycji, przewidywalną politykę gospodarczą, nastąpi "pewna" aprecjacja polskiej waluty. "Zakładamy, że na koniec 2016 r. kurs złotego wobec euro ukształtuje się na poziomie 4 zł 3 grosze, w przypadku dolara - 3 zł 66 groszy" - podkreślił.

Szałamacha poinformował też, że w projekcie założono zwiększenie wynagrodzenia dla grup pracowniczych, które od szeregu lat miały "zamrożone" płace. "To jest kwota 2 mld 100 mln zł. Od szeregu lat płace w budżetówce, w dużej części budżetówki były zamrożone" - zaznaczył.

Dodał, że zostaną również wypłacone jednorazowe dodatki dla emerytów i rencistów. "Na wiosnę przyszłego roku. Tu kwota przewidzianych wydatków to 1 mld 400 mln zł" - powiedział.

Według ministra w przyszłym roku wzrosną również wydatki na obronę narodową. "Wzrosną realnie, ponieważ w naszym przekonaniu w ubiegłych latach ten plafon wynosił 1,95 (proc. PKB - PAP), jednak czy to ze względu na presję polityczną te wydatki nie były realizowane" - powiedział. Dodał, że taka była praktyka wielu lat.