"PiS po wygraniu podwójnych wyborów (prezydenckich i parlamentarnych) dąży do umocnienia pakietu kontrolnego nad państwem. I stąd te działania dotyczące chociażby TK, który został słusznie, czy niesłusznie wskazany przez partię jako ta instytucja, która może blokować realizację tego" – powiedziała PAP Joanna Szalacha-Jarmużek, adiunkt w Wyższej Szkole Bankowości w Toruniu i ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

Jej zdaniem środowa decyzja TK, który uznał za częściowo niekonstytucyjną nowelę ustawy o Trybunale, autorstwa PiS, będzie kwestionowana przez tę partię. Jak się spodziewa, partia Jarosława Kaczyńskiego będzie broniła swojego stanowiska ws. Trybunału.

W jej ocenie spór wokół TK został przez media w dużej mierze uproszczony i sprowadzony do konfliktu przede wszystkim partyjnego. Obserwator widzi partie, które znowu ze sobą walczą – powiedziała. Dodała, że przeciętnemu Polakowi trudno zrozumieć ten spór, bo wymaga on wiedzy prawniczej i uważnego śledzenia całej sekwencji zdarzeń. "To jest istotne, kiedy i co zostało powiedziane, zrobione, przegłosowane. Jestem przekonana, że większość osób nie jest w stanie tego dobrze śledzić" - mówiła.

Przyznała, że nie wie, jak długo jeszcze może trwać spór wokół TK. Według niej będzie to też zależało od obecnej opozycji i części establishmentu, któremu - jak mówiła – „PiS nacisnął na odcisk”, od tego – dodała - na ile tym grupom będzie zależało na podgrzewaniu konfliktu.

"Jeżeli będzie im zależało, aby po tej linii uderzać w PiS, to może to jeszcze trwać. Ale jak długo nie wiadomo, bo ile jeszcze razy będzie można rozmawiać o wyroku, o tym, co było. Nie jest wykluczone, że tematów w ramach narracji dotyczącej Trybunału Konstytucyjnego może zabraknąć" - powiedziała.

Jej zdaniem obecna opozycja może nadal używać argumentu o łamaniu zasad demokracji i działaniach niezgodnych z literą prawa w odniesieniu do różnych rozwiązań, które będą proponowane przez PiS. Jeśli jednak – jak powiedziała - PiS będzie realizował wyborcze postulaty, to "przysłowiowy chleb będzie dla wyborcy ważniejszy niż spory prawne".