Obecne przewodnictwo w Grupie Wyszehradzkiej i zbliżone do Polski stanowisko w sprawie kryzysu imigracyjnego. Te powody podała Ewa Kopacz jako decydujące o tym, że rząd wybrał Czechów do zaprezentowania polskiego stanowiska na nadchodzącym unijnym szczycie dotyczącym uchodźców.

Premier przekonywała, że Polska i Czechy przez dłuższy czas miały identyczne podejście do kryzysu imigracyjnego. I choć Czesi zagłosowali przeciw unijnemu planowi dotyczącego podziału uchodźców, a Polska go poparła, to nadał łączy nas na przykład sprzeciw wobec automatyzmu w przydzielaniu imigrantów. "To zostało też zawarte w naszym stanowisku, które przekazaliśmy premierowi Bohuslavowi Sobotce" - podkreśliła premier i dodała, że Czesi potwierdzili już, że będą nas reprezentować na Malcie.

Wcześniej wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski poinformował, że na czwartkowym szczycie zabraknie przedstawiciela Polski. Jak tłumaczył, stanie się tak, bo prezydent Andrzej Duda nie chciał jechać na szczyt, ani nie zgodził się na przełożenie zaplanowanego na ten sam dzień pierwszego posiedzenia nowego Sejmu, na którym dymisję złożyć ma Ewa Kopacz. Z tego powodu Polska zwróciła się do Czechów o zaprezentowanie stanowiska Polski na szczycie.

Z kolei Witold Waszczykowski z PiS w rozmowie z IAR podtrzymał wcześniejsze stanowisko jego partii, że to odchodząca premier powinna jechać na Maltę.