W Szwecji kolejna próba podpalenia miejsca przeznaczonego dla imigrantów. Krótko przed 2:00 w nocy straż pożarna w mieście Danderyd na północ od Sztokholmu dostała informację o pojawieniu się ognia w budynku dawnego przedszkola, w którym mieli zamieszkać uchodźcy. Pożar udało się ugasić jeszcze przed przyjazdem strażaków. Nikomu nic się nie stało.

Zaledwie wczoraj władze gminy podały do publicznej wiadomości informację o tym, że w budynku zostać umieszczonych około 70 obcokrajowców ubiegających się o azyl w Szwecji. Mieli wprowadzić się w połowie listopada.

Wczoraj wieczorem zaatakowano dom dla uchodźców w miasteczku Färingtofta na południu kraju. Ktoś wrzucił do wnętrza duży kamień i butelkę z łatwopalnym płynem. Zapalił się dywan w sieni.

W Szwecji podpalenia ośrodków dla imigrantów to ostatnio prawdziwa plaga. W ostatnich miesiącach spłonęło lub zostało uszkodzonych kilkadziesiąt z nich. Dlatego Urząd do spraw Migracji zaleca gminom nieujawnianie miejsc, w których będą mieszkali uchodźcy.

Szwecja, która ma niespełna 10 milionów obywateli, spodziewa się, że w tym roku wnioski o azyl złoży ponad 190 tysięcy osób. To jeden z tych unijnych krajów, które przyjmą najwięcej uchodźców, jeśli wziąć pod uwagę liczbę ludności.

Zaczyna już brakować miejsc noclegowych. Uchodźcy tymczasowo lokowani są w namiotach, halach sportowych, koszarach i więzieniach.

W zeszłym tygodniu socjaldemokratyczny rząd zawarł ponadpartyjne porozumienie z opozycją w sprawie zaostrzenia polityki azylowej. Mają między innymi zostać wprowadzone zezwolenia na pobyt ograniczony czasowo, ma też być przyspieszone rozpatrywanie wniosków azylowych - tak, by szybciej odsyłać z powrotem osoby, których wnioski zostały odrzucone.