"To jest niewybaczalne" - mówi matka dziecka leczonego środkami z marihuaną - o zwolnieniu doktora Bachańskiego. Lekarz stracił pracę w Centrum Zdrowa Dziecka. Oficjalnie za braki w jego dokumentacji medycznej, ale nieoficjalnie mówi się, że szpital szukał na niego haków od dawna.

Brak odpowiednich dokumentów miał narazić placówkę na karę od Narodowego Funduszu Zdrowia w kwocie 5 tysięcy złotych. Drugim powodem są publiczne wypowiedzi lekarza, które miały podważać reputacje placówki.

Dorota Gudaniec, której syn był leczony przez doktora Bachańskiego środkami z marihuaną nie wierzy w te powody i uważa, że jest to mobbing. - W tym kraju można komuś wyciąć zdrową nerkę i nie ponieść odpowiedzialności, a lekarz, który jest bohaterem dla wielu rodziców, oprócz tego ma tytuły takie jak najlepszy lekarz roku i jest uhonorowany przez kapitułę prof. Religii, jest zwalniany dyscyplinarnie za to, że drukarka nie zadziałała. Ktoś chyba myśli, że całe społeczeństwo jest poniżej normy intelektualnej. - mówi Gudaniec.
Kobieta pozwała Centrum Zdrowa Dziecka o narażenie życia i zdrowa swojego syna, przez przerwanie terapii, zapowiada również protesty.


W imieniu doktora wypowiada się jego prawnik, który deklaruje walkę o przywrócenie lekarza na stanowisko. Podkreśla, że powody zwolnienia są nieprawdziwe, a braki w dokumentacji wynikały z zaniedbań samego Centrum. Były takie przypadki, że w drukarce nie było tuszu, dlatego dokumenty nie mogły być wydrukowane - wskazuje mecenas Tomasz Konczewski. Dodaje także, że kilka dni temu lekarz miał dostęp do swojej teczki osobowej. - mniej więcej od początku września, cyklicznie co 2-3 dni, do tej teczki były wpinane notatki służbowe spisywane przez przełożoną doktora kierowane do dyrekcji. Było tam wskazywane nieeleganckie czy nielegalne działanie dr Bachańskiego czy też brak chęci współpracy z przełożonymi.

W lipcu br. Centrum Zdrowia Dziecka podało, że prowadzone przez dr Bachańskiego eksperymentalne leczenie na lekoodporną padaczkę środkami zawierającymi marihuanę zostało zawieszone. 7 sierpnia władze szpitala zgłosiły sprawę do prokuratury. Zarzucają dr Bachańskiemu narażanie dzieci na utratę zdrowia. Wskazują, że w dokumentacji nie było informacji m. in. o dawkowaniu leku, o wizytach kontrolnych, monitorowaniu stanu pacjentów czy informacji o skutkach ubocznych. Poza tym ta eksperymentalna terapia nie była zgłoszona do odpowiednich instytucji.

Szpital nie udziela komentarza w sprawie zwolnienia doktora Marka Bachańskiego.