Trochę konserwatywna, trochę narodowa, a na dodatek nieco socjalna – taka byłaby według badania przeprowadzonego przez CBOS partia, na którą postawiłaby większość Polaków
Czego chcemy od partii politycznych / Dziennik Gazeta Prawna
W wyborach parlamentarnych frekwencja rzadko przekracza 50 proc. Pozostali wyborcy zostają w domach, zasilając szeregi największego, milczącego ugrupowania – „nie mam na kogo głosować”. – Na tym etapie chyba żadna partia nie jest w stanie tego zmienić – przekonuje dr Waldemar Urbanik, socjolog z Wyższej Szkoły Humanistycznej TWP w Szczecinie.
Czy jest możliwa formacja, która poderwie Polaków z kanapy? Tuż przed wyborami parlamentarnymi CBOS zdiagnozował nasze poglądy w kilku kluczowych kwestiach. Ankieta jest właściwie gotowym programem idealnej partii politycznej.
Z wywiadów CBOS wynika, że większość z nas chciałaby nieco zabrać bogatym (na przykład podatkiem progresywnym), a następnie rozdać wszystkim tak samo – w świadczeniach społecznych. Czyli na przykład w powszechnym i równym dostępie do szkolnictwa. Jesteśmy zdania, że znaczna liczba przedsiębiorstw powinna zostać państwową własnością, a ochrona miejsc pracy jest priorytetem nawet w czasach kryzysu. Formy zatrudnienia nie powinny więc być za bardzo elastyczne, żeby pracodawca nie mógł zbyt łatwo nas zwolnić.
Gdyby miała powstawać partia masowa, która skupia większość Polaków, powinna wziąć pod uwagę, że generalnie z Unią jest nam po drodze, a o wychodzeniu z niej nie ma mowy (chociaż z większym zacieśnianiem więzów też należałoby uważać). Jeśli jednak chodzi o przyjęcie euro, to jesteśmy już zdecydowanie bardziej powściągliwi. Większość z nas sądzi, że wspólna waluta nie powinna obowiązywać w Polsce. Uważamy za to, że powinniśmy dbać o dobre relacje z Rosją i niekoniecznie angażować się na Wschodzie. W kwestiach moralnych wolimy, żeby się nam nie wtrącać, ale na małżeństwa osób tej samej płci się nie zgadzamy.
– Dla Polaków ważne są poziom i jakość życia. Dlatego tak dużo młodzieży opuszcza nasz kraj – przekonuje dr Urbanik. – Nasze państwo nie zapewnia stałych reguł, bezpieczeństwa socjalnego, nie ma polityki mieszkaniowej, społecznej, zdrowotnej. Poza naszym członkostwem w NATO nie posiada też polityki obronnej – wylicza. A inne analizy CBOS potwierdzają: Polacy najbardziej na świecie pragną mieć szczęśliwą rodzinę, dobrą pracę, uczciwe życie, zdrowie i święty spokój.
Partia idealna musiałaby odbudować też zaufanie do polityków i tego, że będą oni realizować programy wyborcze. – Gdy pytam moich studentów, dlaczego nie oglądają debat, odpowiadają bardzo konkretnie – w polityce za dużo jest gierek słownych, a za mało konkretów. To zniechęca młodych do jakiegokolwiek angażowania się w politykę. Do tego dochodzą te same twarze, które od wielu lat przewijają się przez polską scenę polityczną. Na nich trudno zbudować kapitał zaufania – wskazuje dr Małgorzata Kaczorowska z Instytutu Nauk Politycznych UW.
W zasadzie dużą część z postulatów, które ujawniły badania opinii społecznej, realizują partie, które już teraz startują do Sejmu. Gdyby zamiast książeczek z kandydatami obywatelom podawać pod głosowanie poglądy, kreślilibyśmy krzyżyki wśród bardzo wielu komitetów. Pochwalilibyśmy na przykład pomysł PO dotyczący wprowadzenia płacy minimalnej, z chęcią zabralibyśmy pensje posłom (Razem), a także przywileje emerytalne górników i rolników (Nowoczesna). Przyklasnęlibyśmy zerowemu VAT na artykuły dziecięce (PSL), odwołaniu podwyższonego wieku emerytalnego (PiS) oraz oskładkowaniu umów o dzieło (Zjednoczona Lewica). Co ciekawe, raczej ciepło przyjęlibyśmy pomysł partii KORWiN o tym, żeby opiekę zdrowotną każdy finansował sobie sam. Mimo że jeszcze chwilę wcześniej twierdziliśmy, że państwo powinno być bardziej opiekuńcze.
Skąd ten paradoks? Zdaniem dr Urbanika w ogóle nie idzie tu o programy. Bo Polacy wybierają nie rozumem, ale sercem. – Gdybyśmy nie kierowali się emocjami, logika wskazywała, że rząd Leszka Millera powinien trwać jeszcze jedną kadencję. Miał za sobą wielki sukces – wprowadzenie Polski do Unii Europejskiej – przypomina. – Jeśli dobrze się przyjrzeć, partie niewiele się od siebie różnią. Programy to zlepki doraźnych postulatów, które obliczone są na pozyskiwanie głosów. Partie nie posiadają żadnej wizji, przedstawiają wyłącznie konglomeraty doraźnych życzeń. Nie przeszły też procesu identyfikacji ideologicznej. Świetnym przykładem jest Prawo i Sprawiedliwość, które pozycjonuje się raczej po prawej stronie, ale ma socjalistyczne postulaty – nie ma wątpliwości dr Urbanik. Dodaje też, że we współczesnej Polsce pomysły programowe rozjeżdżają się z realizacją. Partie zamiast działać zgodnie z przyjętym planem, robią to, czego w danej chwili wymagają od nich wyborcy.
Podobnego zdania jest dr Kaczorowska. – Mamy wciąż bardzo młodą, nieukształtowaną demokrację. W Polsce, tak jak zresztą w żadnym innym kraju, nie ma szansy na powstanie partii idealnej. Przynajmniej dopóki nie nauczymy się wybierać jej inaczej niż pod wpływem przypadku czy chwilowej emocji – podsumowuje. ©?