Prawie pięciuset Belgów wyjechało do Syrii i Iraku, aby walczyć u boku dżihadystów. Tak wynika z danych ekspertów ONZ, którzy w tym tygodniu byli w Belgii. Ich zdaniem, władze w Brukseli powinny skuteczniej zapobiegać takim wyjazdom.

Spośród tych, którzy wyjechali do Syrii i Iraku, około 80 osób zginęło, a prawie 130 wróciło do Belgii. Kilkudziesięciu potencjalnym bojownikom zdołano wyjazd uniemożliwić. Według ekspertów, belgijscy rekruci mają zwykle 23 lata lub mniej. Wśród nich jest coraz więcej kobiet, choć wciąż pozostają one w mniejszości.

Specjaliści radzą, aby rząd w Brukseli poświęcił więcej uwagi zarówno walce z islamskim radykalizmem w Belgii, jak i programom rehabilitacji i ponownej integracji ze społeczeństwem tych, którzy wracają do kraju po pobycie w Syrii. Pewne inicjatywy w tym zakresie zostały już podjęte, choć według ekspertów, to wciąż za mało.

Zaraz po tym, jak na początku tego roku zatrzymano kilkunastu potencjalnych dżihadystów, belgijskie władze zapowiedziały nowe działania w walce z terroryzmem. Chodziło wtedy między innymi o możliwość odbierania dowodów tożsamości tym, którzy stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego czy walkę z radykalizacją w więzieniach.

Obecnie w Syrii i w Iraku w szeregach dzihadystów walczy około 30 tysięcy obcokrajowców.