PSL mówi „nie” politycznym spadochroniarzom. Janusz Piechociński zaapelował do wyborców, by uważnie przyglądali się skąd pochodzą kandydaci, na których będą chcieli oddać swój głos.

Na konferencji prasowej w Sejmie powiedział, że polska demokracja zaczyna zadziwiać. Wyjaśnił, że politycy uciekają nie tylko do innych partii, ale także do innych okręgów, by nie dać się zweryfikować.

Zdaniem Piechocińskiego, to pozornie błahe zjawisko jest bardzo ważne w kształtowaniu dobrych relacji pomiędzy wyborcą a osobą, która kandyduje z danego okręgu.

Prezes PSL-u nie chciał podać nazwisk - zaznaczył, że zwraca jedynie uwagę na problem. Pytany czy jednym z tych spadochroniarzy jest premier Ewa Kopacz powiedział, że w pewnym sensie tak. „Pani premier jest parlamentarzystką z Mazowsza i też podlega ocenie. Myślę, że mieszkańcom Szydłowca musi wyjaśnić dlaczego kandyduje z Warszawy” - uzupełnił Janusz Piechociński.

Wybory parlamentarne odbędą się 25 października.