Pięcioro kandydatów amerykańskiej partii demokratycznej starło się w pierwszej debacie telewizyjnej w prawyborach prezydenckich. Dyskusję, transmitowaną przez CNN, zdominowały spory pomiędzy prowadzącymi w sondażach: byłą Sekretarz Stanu Hillary Clinton oraz lewicowym senatorem z Vermont Bernie Sandersem.

Podczas dyskusji zarysowały się wyraźne różnice pomiędzy nimi. Sanders krytykował byłą sekretarz stanu za propozycję utworzenia strefy zakazu lotów w Syrii, Clinton zarzucała senatorowi z Vermont, że sprzeciwiał się sensownym regulacjom rynku broni. Sanders opowiadał się za rozbiciem wielkich banków i bezpłatnymi studiami dla wszystkich. Propozycje Clinton nie szły tak daleko.

Największe brawa zebrał Bernie Sanders, gdy stanął w obronie Hillary Clinton, którą prowadzący debatę dopytywał o sprawę korzystania z prywatnej skrzynki emaliowej, gdy była szefową amerykańskiej dyplomacji. "Amerykanie mają już dość słuchania o tych cholernych e-mailach" - mówił senator. "Dziękuję Ci" - odpowiedziała była Sekretarz Stanu.

Według komentatorów, debata pomogła Hillary Clinton zdefiniować swój program i pokazać, że jest postępowa, ale pragmatyczna. Bernie Sanders był wyrazisty, ale prawdopodobnie zbyt lewicowy dla większości demokratów. Żaden z pozostałych trzech kandydatów (Martin O'Malley, Jim Webb, Lincon Chafee) nie zaprezentował się jako realna alternatywa dla Clinton i Sandersa.