Około 100 osób polskiego pochodzenia z Mariupola na wschodzie Ukrainy prosi polskie władze o pomoc w powrocie do kraju. Tuż za miastem przebiega linia frontu w konflikcie z separatystami. O ewakuowanie Polaków apeluje też PiS. MSZ odpowiada, że może być to trudne.

Osoby polskiego pochodzenia podkreślają, że w Mariupolu nie czują się już bezpiecznie. Od rządu w Warszawie oczekują bezpiecznego dachu nad głową i pracy.

Prośbę Polaków z Mariupola poparło Prawo i Sprawiedliwość. Poseł Michał Dworczyk powiedział, że osoby te od ponad roku zabiegają o to by mogły przyjechać do Polski i rozpocząć tu normalne życie. Parlamentarzysta przypomniał, że Mariupol jest blisko linii frontu, kilka kilometrów od linii demarkacyjnej, oddzielającej wojska ukraińskie od prorosyjskich separatystów. Poseł PiS podkreślił, że według wszystkich analiz Mariupol jest miastem najbardziej narażonym na atak - gdyby konflikt ukraińsko-rosyjski się zaognił.

Prezes organizacji polskiej w Mariupolu, Andrzej Iwaszko podkreślił, że tym razem nie chodzi o ewakuację na taką skalę jak to było w przypadku Doniecka i Ługańska, bo Polacy z Mariupola chcą po prostu wyjechać i spokojnie budować swoje życie.

Wiceprezes PiS Adam Lipiński powiedział, że sytuacja jest szczególna w związku z trwającą obecnie debatą na temat przyjmowania do Polski uchodźców. Lipiński zaznaczył, że państwo polskie powinno jednak przede wszystkim walczyć o bezpieczeństwo i interesy Polaków a dopiero w drugiej kolejności solidarnie walczyć o bezpieczeństwo innych nacji. Adam Lipiński, który jest szefem sejmowej komisji Łączności z Polakami za Granicą poinformował, że zwoła w najbliższym czasie nadzwyczajne posiedzenie tej komisji. Jego zdaniem przyjmie ona apel do premier Ewy Kopacz w sprawie Polaków z Mariupola.

MSZ twierdzi, że ewentualna pomoc Polakom jest trudna z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Rzecznik ministerstwa Marcin Wojciechowski w rozmowie z radiową Jedynką tłumaczył, że ci, którzy chcieli wrócić do Polski, zostali już ewakuowani w styczniu. Wskazywał też na problemy natury prawnej. "Ta sprawa jest niezwykle delikatna również z punktu widzenia prawa międzynarodowego" - stwierdził Marcin Wojciechowski. Jak wyjaśniał, osoby polskiego pochodzenia, które chcą ewakuacji, mieszkają blisko frontu, ale jednak jest to teren w pełni kontrolowany przez Ukraińców. W ocenie rzecznika MSZ, zorganizowanie wyjazdu Polakom byłoby "podważeniem" sprawowania przez Ukrainę kontroli nad jej terenami.
Marcin Wojciechowski powiedział również, że według ocen MSZ, Mariupol jest miastem bezpiecznym. Zapewnił jednak, że resort dyplomacji jest w razie potrzeby gotowy do działania. "W przypadku wszelkich zmian sytuacji czy pogorszenia się, oczywiście będziemy reagować i dbać o to, by osoby polskiego pochodzenia otrzymywały pomoc od państwa polskiego, adekwatną do sytuacji" - mówił rzecznik MSZ.


Marek Sternalski, radny PO z Poznania deklaruje jednak, że stolica Wielkopolski jest gotowa na sprowadzenie Polaków z Mariupola. Samorządowiec mówi Jedynce o możliwości przyjęcia 10 rodzin. Wskazuje, że Poznań jest miastem o niskim bezrobociu, mogącym zapewnić uchodźcom z Donbasu dach nad głową, edukację dla dzieci a także miejsca pracy.

W połowie stycznia tego roku rząd ewakuował ze wschodniej Ukrainy 178 osób polskiego pochodzenia