Dzięki konsolidacji sektor obronny może być motorem polskiego przemysłu. Jednak brak produktu, który mógłby być naszą eksportową wizytówką
Miliardy z budżetu mają unowocześnić polską armię, ale i przyczynić się do rozwoju gospodarczego kraju / Dziennik Gazeta Prawna
STRATEGICZNIE O GOSPODARCE – KRYNICA-ZDRÓJ
O tym, jaką rolę odgrywa branża zbrojeniowa w krajowej gospodarce, rozmawiali uczestnicy XXV Forum Ekonomicznego w Krynicy podczas panelu dyskusyjnego „Przemysł obronny: nowe koło zamachowe polskiej gospodarki?”.
Zdzisław Gawlik, sekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa stwierdził, że sektor zbrojeniowy aktywnie włącza się w rozwój polskiej gospodarki, zwłaszcza od czasu konsolidacji tej branży. Wskazał, że wcześniej sytuacja wyglądała niekorzystnie, chociażby z ekonomicznego punktu widzenia. – Do tej pory było mnóstwo konkurujących ze sobą zakładów, ku zadowoleniu zagranicznej konkurencji. Ale niezadowoleni byliśmy my wszyscy, w sytuacji gdy pieniądze wydawano na te same projekty czy badania rozwojowe, które powielały już istniejące. A i tak na końcu okazywało się, że tych projektów nie da się zrealizować – przekonywał Zdzisław Gawlik. – Teraz polska zbrojeniówka uznawana jest za wiarygodnego partnera m.in. dla takich firm jak Boeing – dodał.
Wtórował mu Michał Świtalski, członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej. – W latach 90. nasz przemysł zamiast być kołem zamachowym gospodarki, był raczej kamieniem u szyi – przyznał. Jak zaznaczył, przemysł zbrojeniowy nie tylko obraca ogromnymi pieniędzmi, ale jest też miejscem, w którym technologie wojskowe transferowane są na potrzeby cywilne, czego najlepszym przykładem jest system nawigacji satelitarnej GPS. – Chcemy mieć udział w tworzeniu systemów wymagających wysokich technologii, a nie tylko związanych ze spawaniem blach – zadeklarował Michał Świtalski.
David Koopersmith, wiceprezes i dyrektor generalny Boeing International, widzi ogromny potencjał w technologiach wojskowych. – Telefony czy GPS przyszły z wojska. My decydujemy o tym, jak i do czego adaptować daną technologię. Zastanawiamy się, jakie mogą być zastosowania cywilne danego sprzętu – wskazał.
W dalszej części dyskusji rozmawiano o potencjale innowacyjnym polskiego sektora zbrojeniowego i jego ograniczeniach. Zdaniem Michała Świtalskiego z PGZ, firmy działające w tej branży nie są w stanie planować długofalowych strategii. – Okres planistyczny jest zbyt krótki, ale rozmawiamy z rządem o tym, by móc wcześniej zacząć prowadzić prace rozwojowe. Naszym ambitnym planem będzie zaabsorbować ok. 60 mld zł z prowadzonego przez rząd programu modernizacji technicznej – zapowiedział Michał Świtalski.
Z kolei Zygmunt Mierczyk, rektor komendant Wojskowej Akademii Technicznej im. Jarosława Dąbrowskiego, jest zdania, że problemem jest sposób, w jaki funkcjonują ośrodki badawcze, które powinny być filarem innowacji w zbrojeniówce. – Ponosimy wielkie wydatki na naukę, które jednak nic nie przynoszą poza publikacjami i sławą w świecie naukowym. Pieniądze nie są wykorzystywane efektywnie, gdyż polska nauka jest bardzo rozproszona. Mamy centra badawcze, które nie mają przed sobą wielkich perspektyw rozwojowych – uważa Zygmunt Mierczyk. Przywołał w tym kontekście przykład niebieskiego lasera wymyślonego przez polskich naukowców. – Został on szybko skomercjalizowany przez firmy zajmujące się produkcją płyt typu Blue-Ray i teraz my jako Polska nie mamy w tej kwestii już nic do powiedzenia – dodał.
Wśród uczestników panelu dyskusyjnego nie słychać było zbyt wielkiego entuzjazmu, gdy padły pytania o to, jaki produkt branży zbrojeniowej mógłby stać się wizytówką Polski na zewnątrz. Zdzisław Gawlik stwierdził po chwili, że potencjał tkwi w transporterach opancerzonych Rosomak. – Pierwsze próby sprzedania go poza granicami naszego kraju dowodzą tego. Produkt ten został poprawiony i ulepszony w wyniku wykorzystania go w działaniach wojennych. Musimy szukać rynku, który mógłby nas przyjąć, np. takiego, który jest nasycony sprzętem postradzieckim. Jesteśmy na etapie odchodzenia od fazy produkcji sprzętu, na który dziś nie ma zainteresowania. Przemysł zbrojeniowy musi przygotować sprzęt, który będzie mógł wyjść na zewnątrz – dodał.
Dopiero na samym końcu debaty pojawił się wątek dotyczący kontraktu z francuskim Airbusem na zakup helikopterów Caracal, które zdystansowały oferty złożone przez polskich producentów. Ku zaskoczeniu wszystkich obecnych na sali, temat nie wywołał praktycznie żadnej dyskusji wśród panelistów. Decyzji polskiego rządu bronił Zdzisław Gawlik. – Każdy produkt jest kupowany na potrzeby polskiej armii. Skoro oczekujemy najbardziej optymalnego produktu dla polskiego żołnierza, trzeba mu dać sprzęt najlepszy z możliwych do uzyskania. Nie chciałbym, by powodem rozstrzygnięcia tak ważnego przetargu było tylko to, że ktoś produkuje na terenie Polski – przekonywał. Jak dodał na koniec, jeśli chcemy mieć nowoczesną armię, potrzebujemy najlepszego sprzętu. ©?
Szansą dla naszych firm są rynki nasycone bronią postradziecką