PO chce do końca kadencji przeforsować cztery akty prawne zabezpieczające interesy klientów rynku finansowego. Resortowi finansów zależy, by Sejm zdążył przed jesiennymi wyborami przyjąć projekty ustaw: o rzeczniku finansowym, o działalności ubezpieczeniowej, o bankowym tytule egzekucyjnym oraz nowelizację ustawy o nadzorze finansowym, potocznie nazywanej ustawą antylichwiarską. Tymczasem do wyborów zostały cztery miesiące i zaplanowano sześć posiedzeń Sejmu. To niewiele, zwłaszcza jeśli brać po uwagę skomplikowanie projektów.

PO zależy na tych ustawach, bo od nich zależą także polityczne punkty w wyborach. Platforma dostała się na celownik wielu różnych grup klientów rynków finansowych po tym, jak zaczęły się pogłębiać ich kłopoty. A te zmiany mają pomóc odzyskać ich zaufanie.
Jedną z najważniejszych grup są frankowicze. PO trudno będzie tu przebić ofertę kandydata PiS na prezydenta, który po prostu obiecał przewalutowanie kredytów frankowych na koszt banków po kursie z dnia wzięcia kredytu. To rozwiązanie, choć bardzo chwytliwe, może być trudne do wdrożenia. Z drugiej strony będzie po prostu niesprawiedliwe, bo kredytobiorcy frankowi nie są jednolitą grupą. Spora ich część mogła wybrać, czy chce wziąć kredyt złotowy, czy walutowy, czyli był to rodzaj decyzji inwestycyjnej. W najgorszej sytuacji są ci, którzy byli skazani na kredyt frankowy, a dziś często wartość kredytu przerosła wartość ich mieszkań. PO proponuje tu nie generalne rozwiązania, ale indywidualną drogę. Miałby to ułatwić rzecznik finansowy, nowy urząd, który ma się opierać na znaczącym poszerzeniu kompetencji rzecznika ubezpieczonych. Ustawa, która wprowadza ten urząd, opisuje jednocześnie drogę reklamacji dla klientów w instytucjach. Rzecznik miałby możliwość interwencji w tego typu sporach, wgląd w dokumentację bankową i mógłby przeanalizować każdy przypadek. – Chcemy, by mógł nakładać kary na instytucje finansowe i miał wobec nich silną pozycję. Aby wzmocnić pozycję klienta, proponujemy, by w sprawach spornych mediacje były nie tylko obligatoryjne, ale może nawet wiążące – podkreśla Izabela Leszczyna, wiceminister finansów.
Jak poinformowała nas szefowa sejmowej komisji finansów Krystyna Skowrońska, ten projekt ustawy trafi do podkomisji nadzwyczajnej, co ma przyspieszyć prace. Bo istniejąca podkomisja instytucji finansowych zajmuje się projektami dotyczącymi bankowego tytułu egzekucyjnego (BTE). A to kolejny priorytet MF. Trybunał orzekł, że BTE jest niekonstytucyjny. Teraz posłowie zastanawiają się, co z tym zrobić. Pomysły są różne: od wyrzucenia BTE w ogóle, czego chce PiS, po ucywilizowanie tych zapisów, co proponują PO i SLD. Zwolennikiem tej ostatniej opcji jest MF, które argumentuje, że banki już obecnie obchodzą zakaz, zobowiązując kredytobiorców do przedstawienia aktów notarialnych o dobrowolnym poddaniu się egzekucji, co podraża całą operację.
Kolejna ustawa dotyczy firm pożyczkowych i ona może być sporym kłopotem. Ustawa ma wprowadzić maksymalne limity na odsetkowe i pozaodsetkowe koszty pożyczek. Limit ma wynieść do 25 proc. całkowitej kwoty pożyczki i 30 proc. za każdy rok umowy. Jeszcze na tym posiedzeniu Sejmu na komisji finansów publicznych ma dojść do ostatecznych rozstrzygnięć w tej sprawie. Będą tam mogli wystąpić przedstawiciele wszystkich zainteresowanych i zgłosić swoje uwagi. Ten projekt jest ważny z jeszcze jednego powodu: wprowadza surowsze kary za prowadzenie bez zgody działalności bankowej, czyli zbieranie depozytów. To nauczka z afer z Amber Gold i Finroyal.
Ostatnim z projektów, które resort finansów uważa za priorytetowe, jest prawo ubezpieczeniowe. Rząd przyjął go dopiero tydzień temu. Ma wzmocnić pozycję klientów firm ubezpieczeniowych, np. w przypadku polisolokat, ale też innych ofert, dając możliwość np. rozwiązania po roku umowy czy nakładając na firmy ubezpieczeniowe obowiązki informacyjne. Choć, co podkreślają obecni klienci firm ubezpieczeniowych będący z nimi w sporze o rozwiązanie polisolokat, im nowe przepisy nie pomogą. Jednak napięte terminy mogą spowodować, że Sejm będzie miał kłopoty z przyjęciem tego projektu. Jednak zarówno Izabela Leszczyna, jak i Krystyna Skowrońska deklarują, że w razie potrzeby posłowie będą pracowali poza posiedzeniami Sejmu i w wakacje. Paradoksalnie ostatnim kołem ratunkowym może się okazać PiS. Wiesław Janczyk zapewnia, że jeśli obecny Sejm nie zdąży, to szybko przyjmie je przyszły, a w nim właśnie jego ugrupowanie może rozdawać karty.