Według prokuratury, podpalacz z Jastrzębia Zdroju jest winny zabójstwa swojej rodziny. Śledczy uważają, że motywem działania oskarżonego o podpalenie domu mężczyzny była chęć zysku.

W Rybniku rozpoczął się proces Dariusza P. oskarżonego o podpalenie domu w Jastrzębiu-Zdroju na Śląsku. Według prokuratury, w ten sposób zabił on pięcioro członków najbliższej rodziny i usiłował zabić szóstą - najstarszego syna, którego udało się uratować z pożaru.

Dariusz P. miał 2 miliony złotych długu. Na dwa tygodnie przed pożarem zawarł szereg umów ubezpieczeń na wysokie kwoty.

Prokurator Rafał Spruś mówił podczas odczytywania aktu oskarżenia, że zebrany w czasie śledztwa materiał wskazuje na winę oskarżonego. Miał on w nocy podpalić swój dom, następnie wyjść z domu i zamknąć drzwi.

Zdaniem prokuratora, Dariusz P. próbował zatrzeć ślady zbrodni i skierować śledztwo na inne tory. Kupił drugi telefon i od dnia pogrzebu rodziny zaczął wysyłać sms-y na swój drugi aparat. W opinii prokuratora, w ten sposób miał pozorować rozmowę ze sprawcą. Prokurator uznaje jednak, iż treść sms-ów wskazuje, że autorem wszystkich jest ta sama osoba.

Obrońca Dariusza P., Eugeniusz Krajcer, powiedział, że proces będzie miał charakter poszlakowy. Jego klient do winy się nie przyznaje. Obrońca dodaje, że nie ma bezpośrednich dowodów przestępstwa - zeznań świadków, śladów linii papilarnych czy DNA, tylko fakty, które są łączone na niekorzyść oskarżonego.