Sędziowie stwierdzili, że nie ma obawy matactwa ze strony mężczyzny, policja zebrała już wystarczający materiał dowodowy i podejrzany może odpowiadać z wolnej stopy. Śledczy zarzucają kierowcy, że doprowadził do katastrofy w ruchu lądowym oraz uciekł z miejsca zdarzenia. 54-latek we wtorek po południu rozpędzony staranował 19-ście samochodów na ruchliwym skrzyżowaniu na krakowskim Ruczaju. „W czasie przesłuchania kierowca nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć swojego zachowania” - mówił IAR Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Twierdzi, że nie wie do końca jak doszło do wypadku. "Próbuje wyjaśnić, że był przekonany, że samochody stojące na czerwonym świetle wkrótce ruszą i on będzie mógł przejechać przez puste skrzyżowanie. Jest to niezbyt racjonale tłumaczenie biorąc pod uwagę fakt, że ten kierowca nie od dziś prowadzi pojazdy” - dodał Hnatko. Kierowca zeznał, że w dniu wypadku był zmęczony - uzupełnił prokurator. Za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym podejrzanemu grozi do 15 lat więzienia.