Nie będzie aresztu dla sprawcy karambolu w Krakowie - dowiedziała się Informacyjna Agencja Radiowa. Prokuratura chciała, aby 54-letni kierowca na trzy miesiące trafił za kratki, jednak nie zgodził się na to krakowski sąd.

Sędziowie stwierdzili, że nie ma obawy matactwa ze strony mężczyzny, policja zebrała już wystarczający materiał dowodowy i podejrzany może odpowiadać z wolnej stopy. Śledczy zarzucają kierowcy, że doprowadził do katastrofy w ruchu lądowym oraz uciekł z miejsca zdarzenia. 54-latek we wtorek po południu rozpędzony staranował 19-ście samochodów na ruchliwym skrzyżowaniu na krakowskim Ruczaju. „W czasie przesłuchania kierowca nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć swojego zachowania” - mówił IAR Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Twierdzi, że nie wie do końca jak doszło do wypadku. "Próbuje wyjaśnić, że był przekonany, że samochody stojące na czerwonym świetle wkrótce ruszą i on będzie mógł przejechać przez puste skrzyżowanie. Jest to niezbyt racjonale tłumaczenie biorąc pod uwagę fakt, że ten kierowca nie od dziś prowadzi pojazdy” - dodał Hnatko. Kierowca zeznał, że w dniu wypadku był zmęczony - uzupełnił prokurator. Za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym podejrzanemu grozi do 15 lat więzienia.