Gruzja popiera zachodnie sankcje wobec Rosji. Władze w Tbilisi apelują również do partnerów z NATO i Unii Europejskiej, aby nie zapominali, że Moskwa wszystkie problemy rozwiązuje za pomocą czołgów.

Szereg ostrych oświadczeń wygłosił prezydent Gruzji Giorgi Margwełaszwili, przyjmując w Tbilisi prezydenta Austrii Heinza Fischera. „Międzynarodowa presja polityczna powinna przypominać Rosjanom, że nie należy rozwiązywać problemów wykorzystując wojsko, kradnąc cudze terytoria i okupując Krym” - powiedział gruziński polityk. W ocenie Margwełaszwilego, Moskwa musi zdać sobie sprawę, że jej interesy nie są uprzywilejowane, a sąsiadujące z nią kraje mają prawo do samodzielnego decydowania o swoim losie.

Jednocześnie premier Gruzji Irakli Garibaszwili podkreślił, że jego rząd chciałby przywrócić dobrosąsiedzkie stosunki z Rosją, zerwane w 2008 roku po wojnie o Osetię Południową. Szef rządu zastrzegł jednak, że Tbilisi nigdy nie zapomni o 20 procentach terytoriów okupowanych przez rosyjskie wojska. Stanowisko prezydenta i premiera poparł gruziński patriarcha Eliasz II. Duchowny podkreślił, że w XXI wieku miejsce jego kraju jest wśród demokratycznych państw, w Unii Europejskiej.