Ponad 3700 ofiar śmiertelnych - to najnowszy, choć wciąż nieostateczny bilans sobotniego trzęsienia ziemi w Nepalu. Oficjalne dane mówią o co najmniej 3726 zabitych. Około stu osób zginęło też w Indiach i Chinach. Eksperci są zgodni, że ofiar śmiertelnych może być nawet 5 tysięcy. Tym bardziej, że - jak podkreślają - wstrząsy miały podobną siłę rażenia jak eksplozja 20 bomb atomowych.

Bardzo zniszczony jest wiejski region Gorkha w Nepalu, na terenie którego znajdowało się epicentrum wstrząsów. Dokładnych strat - także w ludziach - nie można tam oszacować z powodu uszkodzonych elementów infrastruktury. Drogi są nieprzejezdne, a wiele domów w tych wioskach uległo kompletnemu zniszczeniu bądź zostało zasypanych przez zwały osuwającej się ziemi.

W ostatni weekend co najmniej dwukrotnie w rejonie Mount Everestu zeszły lawiny, w których zginęły co najmniej 22 osoby. Do szpitali w Katmandu przetransportowano pierwszą grupę rannych wspinaczy. Wciąż nie ma kontaktu z wieloma osobami, które znajdowały się w rejonie Everestu. Prezydent Nepalskiego Związku Alpinistycznego szacuje, że na najwyższej górze świata, w rejonie zagrożenia lawinowego, znajdowało się 800 osób, w większości obcokrajowców.

W wyniku trzęsienia ucierpiało blisko milion dzieci. UNICEF podkreśla, że największym problemem jest dziś zapewnienie potrzebującym dostępu do czystej wody i środków czystości.

Do trzęsienia ziemi w Nepalu doszło w sobotę przed południem naszego czasu. Miało siłę 7,8 stopnia w skali Richtera. Po nim nastąpiło kilkadziesiąt wstrząsów wtórnych, w tym wczorajszy o sile 6,7 stopni w skali Richtera.