Prowadzący dochodzenie w sprawie katastrofy samolotu A320 niemieckich linii lotniczych Germanwings zidentyfikowali połowę DNA ofiar. W tragedii w Alpach Prowansalskich zginęło 150 osób.

Według prokuratora w Marsylii, któremu podległe jest dochodzenie w sprawie katastrofy Airbusa A320, udało się zidentyfikować 78 odrębnych kodów genetycznych. Teraz rozpoczyna się proces ich porównywania do próbek pobranych od rodzin ofiar katastrofy. W dalszym ciągu na miejscu tragedii trwa operacja poszukiwania szczątków ludzi i resztek rozbitej maszyny. Wciąż odbywa się to drogą powietrzną. Ratownicy spuszczani są na dno głębokiej doliny, otoczonej stromymi, skalistymi ścianami, ze śmigłowców na linach. Flotylla helikopterów wykonywała około 60 lotów dziennie.

Jednoczesne prace zmierzające do odśnieżenia górskiej drogi wiodącej do doliny są na ukończeniu i już wkrótce będą tam mogły dotrzeć samochody terenowe. W wiosce, oddalonej o kilka godzin marszu od doliny, żandarmeria zainstalowała w ukrytym przed światem miejscu tymczasowe laboratorium, gdzie przeprowadzane są badania genetyczne. Prowadzący dochodzenie podkreślają, że uderzenie samolotu o skałę spowodowało, iż ciała są porozrywane na drobne strzępy.

Według francuskiej prokuratury, do tragedii doprowadził drugi pilot Andreas Lubitz, który celowo obniżał wysokość lotu Airbusa A320. Z kolei jak podaje "Bild am Sonntag" Lubitz miał poważne problemy ze wzrokiem i niebawem straciłby licencję.

Niemiecka gazeta opisuje też nagrania z rejestratora rozmów rozbitego Airbusa. Wynika z nich, że Andreas Lubitz co najmniej dwukrotnie proponował kapitanowi, że przejmie stery, aby mógł on skorzystać z toalety. Po osiągnięciu wysokości przelotowej kapitan wyszedł z kokpitu. Jak czytamy, kilka minut później słychać, jak dobija się do środka, krzycząc: "Otwórz te przeklęte drzwi". W kabinie słychać z kolei głosy kontrolerów lotu, próbujących skontaktować się z pilotem, a także sygnały ostrzegające o opadaniu samolotu.