Liderzy central związkowych zapowiedzieli wielką demonstrację w Warszawie, a wcześniej - protesty i akcję ulotkową. Ich zdaniem, rząd pozoruje dialog, a problemy pracownicze pozostają nierozwiązane.

Opinię związkowców podziela rzecznik SLD Dariusz Joński. Według niego, koalicja PO-PSL przez siedem lat ciężko pracowała, by doprowadzić do takiej sytuacji. Jak mówi Dariusz Joński, wiadomo było, że "to wybuchnie" już cztery lata temu, kiedy zebrano dwa i pół miliona podpisów przeciwko wydłużeniu wieku emerytalnego. Rzecznik SLD przypomniał, że rząd nie chciał o tym rozmawiać. Dodał, że Komisja Trójstronna nie działa od dwóch lat. "Został podpalony lont przez sam rząd i albo pani premier go zgasi, albo wybuchną protesty" - stwierdził poseł Sojuszu.

Według Dariusza Jońskiego, liderzy związkowi walczą o ludzi pracy i nic nie wskazuje na to, by któremuś z nich chodziło o kampanię polityczną. Jego zdaniem, PO ma ze związkowcami ogromny problem, bo była zakładana jako formacja obywatelska - otwarta na ludzi, dialog i kompromis. "Po tych partu latach nic z tego po prostu nie pozostało" - powiedział rzecznik SLD.

Związkowcy nie podali na razie terminu demonstracji. Domagają się rozmów z premier Ewą Kopacz o swoich postulatach dotyczących pracy.

Związkowcy domagają się między innymi likwidacji tak zwanych "umów śmieciowych" i odmrożenia płac w sferze budżetowej. Chcą też negocjacji z rządem na temat wzrostu minimalnego wynagrodzenia do poziomu 50 procent przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, wprowadzenia minimalnej stawki wynagrodzenia za godzinę pracy niezależnie od formy zatrudnienia i wycofania się z podwyżki wieku emerytalnego.