Opinię związkowców podziela rzecznik SLD Dariusz Joński. Według niego, koalicja PO-PSL przez siedem lat ciężko pracowała, by doprowadzić do takiej sytuacji. Jak mówi Dariusz Joński, wiadomo było, że "to wybuchnie" już cztery lata temu, kiedy zebrano dwa i pół miliona podpisów przeciwko wydłużeniu wieku emerytalnego. Rzecznik SLD przypomniał, że rząd nie chciał o tym rozmawiać. Dodał, że Komisja Trójstronna nie działa od dwóch lat. "Został podpalony lont przez sam rząd i albo pani premier go zgasi, albo wybuchną protesty" - stwierdził poseł Sojuszu.
Według Dariusza Jońskiego, liderzy związkowi walczą o ludzi pracy i nic nie wskazuje na to, by któremuś z nich chodziło o kampanię polityczną. Jego zdaniem, PO ma ze związkowcami ogromny problem, bo była zakładana jako formacja obywatelska - otwarta na ludzi, dialog i kompromis. "Po tych partu latach nic z tego po prostu nie pozostało" - powiedział rzecznik SLD.
Związkowcy nie podali na razie terminu demonstracji. Domagają się rozmów z premier Ewą Kopacz o swoich postulatach dotyczących pracy.
Związkowcy domagają się między innymi likwidacji tak zwanych "umów śmieciowych" i odmrożenia płac w sferze budżetowej. Chcą też negocjacji z rządem na temat wzrostu minimalnego wynagrodzenia do poziomu 50 procent przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, wprowadzenia minimalnej stawki wynagrodzenia za godzinę pracy niezależnie od formy zatrudnienia i wycofania się z podwyżki wieku emerytalnego.
KALIF(2015-02-05 19:25) Zgłoś naruszenie 00
Nakręcanie przez rządzących sporu z górnikami z JSW i rolnikami wygląda na świadome prowokowanie konfliktów społecznych na dużą skalę, żeby być może na tym tle pokazać stanowczość premier Kopacz.
OdpowiedzW świetle jupiterów premier Kopacz podpisała porozumienie z górnikami po proteście w Kompanii Węglowej, chwaląc stronę społeczną za skłonność do kompromisu.
Kilka Godz. później prezes JSW ogłosił w mediach, że zwalnia dyscyplinarnie kilkunastu działaczy związkowych za przeprowadzenie protestu solidarnościowego Za związkowcami ujęła się większość górników pracujących w JSW i w ten sposób rozpoczął strajk we wszystkich kopalniach tej spółki, który trwa już 8 dzień a każdy dzień to około 30 mln zł strat.Prezes JSW wręcz ostentacyjnie domaga się ograniczenia przywilejów płacowych górników w sytuacji kiedy sam zarabia około 85 tysięcy złotych miesięcznie Niewiele mniej zarabiają jego koledzy z zarządu, a także dyrektorzy na licznych stanowiskach zarówno w centrali spółki jak i w kopalniach wchodzących w skład JSW co oznacza idące w dziesiątki milionów złotych koszty zarządzania. Ponieważ trudno sobie wyobrazić, że prezes JSW działa bez upoważnień rządowych to wszystko wskazuje na to, że eskalacja konfliktu w tej spółce jest chyba na rękę premier Kopacz