To ma być największe wzmocnienie sił NATO od czasów zimnej wojny. Ministrowie obrony krajów Sojuszu rozpoczęli w Brukseli spotkanie na którym mają zdecydować o kształcie tak zwanej szpicy oraz o większej obecności wojsk na wschodzie Europy. Wszystko w związku z kryzysem na Ukrainie i zagrożeniem ze strony Rosji.

O powstaniu szpicy zdecydowali liderzy krajów NATO na ubiegłorocznym szczycie w Walii. Nowe siły super-szybkiego reagowania mają powstać w przyszłym roku i liczyć 5 tysięcy żołnierzy. Mają być gotowe do działania w ciągu 48 godzin. Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg mówił przed rozpoczęciem spotkania w Brukseli, że szpica to odpowiedź na zagrożenie ze strony Rosji. „Zwiększenie naszych zdolności obronnych, począwszy od wzmocnienia sił szybkiego reagowania po utworzenie szpicy, ma charakter obronny. To nasza odpowiedź na działania Rosji w ostatnim czasie. To odpowiedź na agresywne działania Rosji, które są sprzeczne z prawem międzynarodowym i na aneksję Krymu” - powiedział Stoltenberg.

Główne dowództwo szpicy ma znajdować się w Wielonarodowym Korpusie w Szczecinie, a pozostałe sześć dowództw, w krajach bałtyckich, Rumunii i Bułgarii. Dzisiaj ministrowie mają m.in. zdecydować o powstaniu sześciu specjalnych punktów łącznikowych w Polsce, krajach bałtyckich oraz w Rumunii i Bułgarii.

Jens Stoltenberg ponownie zaapelował w Brukseli, by Rosja przestała wspierać separatystów na wschodzie Ukrainy. „Rosja odpowiada za naruszenie prawa międzynarodowego, naruszenie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, aneksję Krymu i destabilizację wschodniej Ukrainy. Wzywamy Rosję, by przestała wspierać separatystów, zaczęła respektować porozumienie z Mińska i by użyła wpływów na separatystów, tak aby przestrzegali zawieszenia broni” - mówił Stoltenberg w Brukseli.
Tymczasem amerykański sekretarz stanu John Kerry ma dzisiaj rozmawiać w Kijowie z ukraińskimi władzami. Z kolei mianowany na amerykańskiego sekretarza obrony Ashton Carter nie wykluczył, że Stany Zjednoczone mogłyby dostarczać broń na Ukrainę.