Podczas brukselskiego szczytu Unii Europejskiej David Cameron ostro skrytykował Parlament Europejski. Brytyjski premier zarzucił mu, że torpeduje porozumienie w sprawie dzielenia się przez wywiady państw Unii informacjami o podejrzanych o terroryzm korzystających z połączeń lotniczych.

Premier Cameron określił jako bezsensowny opór członków Parlamentu Europejskiego przeciwko umowie, którą uzgodnili już wcześniej przywódcy 28 państw Unii Europejskiej. Chodzi o Rejestr Nazwisk Pasażerów, czyli dzielenie się danymi, jakie linie lotnicze już obecnie muszą i tak zgłaszać władzom poszczególnych państw członkowskich. Jednak umowy o dzieleniu się danymi wywiadowczymi przez część opaństw Unii z Kanadą wzbudziły obiekcje w Parlamencie Europejskim, że narusza to unijną dyrektywę o ochronie danych osobowych.

"Jesteśmy w stanie uzyskać więcej informacji od państw spoza Unii, niż wzajemnie od siebie" - powiedział podczas szczytu w Brukseli brytyjski premier i wymienił trzy możliwe zagrożenia, którym może przeciwdziałać taka wymiana danych. Są to powroty dżihadystów z Syrii, zamach na samoloty i podróże lotnicze terrorystów. Jak donosi londyński "Daily Telegraph", David Cameron starał się - jak dotąd beskutecznie - wywrzeć presję na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schultza, aby przekonał europosłów do poparcia Rejestru Nazwisk Pasażerów.