Projekt nowelizacji prawa autorskiego umożliwi cytat polegający na zamieszczeniu reprodukcji całego obrazu - mówi w wywiadzie dla DGP Andrzej Wyrobiec, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Resort kultury przedstawił długo oczekiwany projekt nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Chciałbym naszą rozmowę zacząć jednak nie od tego, co w tym projekcie jest, lecz czego zabrakło. Najczęściej powtarzanym zarzutem jest to, że projekt nie dotyka najistotniejszych dzisiaj kwestii, czyli tych dotyczących internetu.

Odnoszę czasem wrażenie, że środowiska postulujące odrębną regulację korzystania z utworów w sieci zainteresowane są wyłącznie stwierdzeniem, że prawo autorskie w internecie w ogóle nie obowiązuje. Tymczasem internet nie jest sferą, w której przestaje obowiązywać porządek prawny.
Nie mogę się też zgodzić z twierdzeniem, że nasz projekt nie reguluje doniosłych kwestii związanych z internetem. Tego przecież w dużym stopniu dotyczą przepisy poświęcone utworom osieroconym, a także niedostępnym w handlu. Z internetem również wiąże się wiele zmian dotyczących dozwolonego użytku, takich jak np. wprowadzenie użytku incydentalnego. Co więcej, projekt umożliwia aktywności dotychczas niedostępne w internecie. Dotyczy to chociażby możliwości korzystania z dozwolonego użytku edukacyjnego w tzw. e-learningu przez instytucje naukowe i oświatowe.

Nowelizacja bez wątpienia zwiększa możliwości korzystania z dozwolonego użytku edukacyjnego, ale już teraz pojawiają się związane z tym kontrowersje. Z jednej strony wykładowca na uczelni państwowej będzie mógł się posłużyć fragmentem np. filmu, z drugiej jednak ten sam wykładowca na odpłatnej konferencji szkoleniowej nie będzie miał do tego prawa.

Proszę nie zapominać, że dzisiaj dozwolony użytek edukacyjny dotyczy wyłącznie instytucji naukowych i oświatowych. Zgodnie z naszymi propozycjami ma natomiast zostać rozszerzony o możliwość niekomercyjnego korzystania z egzemplarzy utworów przez podmioty nieinstytucjonalne, czyli np. osoby nieodpłatnie udzielające korepetycji. Przywołany w pytaniu wykładowca – działając poza instytucją, z którą jest związany – także na gruncie obecnych przepisów nie może korzystać z dozwolonego użytku edukacyjnego, chociaż niewykluczone, że mógłby oprzeć się na prawie cytatu.

Czy nieinstytucjonalny dozwolony użytek edukacyjny musi się ograniczać jedynie do celów niekomercyjnych? W praktyce może to być trudno rozróżnić.

Ograniczenie to wynika jednoznacznie z prawa europejskiego. Jest zresztą całkowicie uzasadnione, eliminuje bowiem ryzyko nadużywania tego wyjątku przez podmioty, których faktycznym celem nie jest edukacja, ale zarobek. Nie obawiałbym się również praktycznych problemów wynikających z zastosowania przesłanki nieodpłatnego korzystania. Polski ustawodawca zastosował ją już bowiem wcześniej, choćby w art. 31 ustawy o prawie autorskim, który pozwala wykonywać utwory podczas niektórych uroczystości.

Wspomniał pan o prawie cytatu. Tu również nowelizacja przynosi pewne zmiany. Przede wszystkim wolno będzie zacytować cały utwór, a nie tylko jego fragment.

Usunięcie niewynikającego z dyrektywy ograniczenia jest odpowiedzią na liczne postulaty w tym zakresie. Umożliwi np. cytat polegający na zamieszczeniu w samoistnej całości reprodukcji całego obrazu. Przy obecnym brzmieniu takie korzystanie wykraczałoby poza zakres dozwolonego cytatu.

Jak rozumieć nowy zapis, że cytat jest uprawniony w zakresie uzasadnionym uczciwymi zwyczajami oraz specyficznymi celami cytatu?

Polska doktryna oraz orzecznictwo dość szeroko wypowiadały się już na temat istoty cytatu oraz jego celu. W większości wypracowane dotychczas twierdzenia pozostają aktualne: znaczenie dla uznania za cytat mają m.in. proporcje wykorzystania. Nie uznamy za cytat zamieszczenia linku bądź samego przekopiowania cudzej treści bez osadzenia go we własnym materiale, pozostającym w odpowiednich proporcjach do fragmentu cytowanego. Zarówno w obecnym brzmieniu ustawy, jak i w projektowanym przepisie wymaga się, by cytat osadzony był w pewnej samoistnej całości. Należy przypomnieć to, co nie budzi przecież wątpliwości – cytat to nie zastępowanie własnej pracy cudzą twórczością. Nie służy on również zarabianiu na cudzej twórczości poprzez udostępnianie jej innym odbiorcom. Wszystkie uwagi i wątpliwości dotyczące prawa cytatu, które pojawią się w konsultacjach społecznych i międzyresortowych, wnikliwie przeanalizujemy.

Nowelizacja ma wreszcie rozwiązać problem dzieł osieroconych.

Mówimy o dziełach, których eksploatacja jest zablokowana przez brak możliwości skontaktowania się z uprawnionym i uzyskania jego zgody. Stanowią one istotną część zasobów polskich instytucji kultury, ale dzisiaj nikt nie ma z nich pożytku. Biblioteka Narodowa szacuje, że w jej zbiorach znajduje się ok. 300 tys. tego rodzaju utworów, m.in. polskiej prasy podziemnej z czasu II wojny światowej oraz okresu PRL. Z kolei w zbiorach Filmoteki Narodowej jest ok. 300 filmów będących dziełami osieroconymi, w tym niemal cały dorobek polskiej kinematografii z okresu międzywojennego. Problem dzieł osieroconych pojawia się też w kontekście archiwów nadawców publicznych.

Co się z nimi stanie po wejściu w życie nowelizacji?

Ustawa umożliwi wspomnianym przeze mnie instytucjom udostępnianie tych utworów, w tym zamieszczanie ich we własnych serwisach internetowych. Na zmianach skorzystają więc nie tylko same instytucje, ale przede wszystkim odbiorcy, którzy będą mieli łatwy dostęp do utworów dotychczas niedostępnych publicznie, a będących cenną częścią polskiego dziedzictwa kulturowego.

Nowością będzie też wprowadzenie rekompensaty dla autorów i wydawców polskich książek wypożyczanych z bibliotek. Łącznie ma być dzielona kwota stanowiąca 5 proc. wydatków na książki trafiające do wypożyczalni.

Chciałbym uściślić, że kwota stanowiąca tę rekompensatę nie będzie wchodziła do puli wydatków związanych z zakupem książek. Będzie natomiast ustalana jako 5 proc. łącznej wartości zakupów książek przez biblioteki w poprzednim roku kalendarzowym, które są realizowane ze środków budżetu państwa i środków samorządowych. Środki te będą dzielone proporcjonalnie do liczby wypożyczeń danego tytułu w skali kraju, przy czym 75 proc. tej kwoty będą otrzymywać autorzy i tłumacze, a 25 proc. wydawcy. Polscy autorzy, którzy są wypożyczani i czytani najczęściej, uzyskają z tego tytułu najwięcej.

Ile konkretnie będzie mógł dodatkowo zarobić poczytny pisarz?

Wynagrodzenie przeznaczone będzie, jak w wielu innych państwach europejskich, dla tych twórców i wydawców, którzy zadeklarują chęć partycypowania w podziale kwoty przeznaczanej na wypłatę wynagrodzeń. Wprowadziliśmy również dolną granicę rekompensaty – 100 zł rocznie, by koszty obsługi systemu nie przekraczały korzyści uzyskiwanych przez autorów.
Nie da się w tym momencie przewidzieć, ilu autorów zdecyduje się otrzymywać wynagrodzenie i w jakich proporcjach będą się w związku z tym rozkładać wartości wypłacanych kwot. Liczbę beneficjentów będą de facto weryfikować sami zainteresowani oraz oczywiście czytelnicy wypożyczający książki. Szacuję, że będzie to od kilkuset do kilku tysięcy autorów rocznie.

Czy wprowadzenie tych rekompensat będzie oznaczać dodatkowe koszty dla osób korzystających z bibliotek?

Zarówno osoby wypożyczające książki, jak i same biblioteki nie poniosą z tego tytułu żadnych dodatkowych kosztów. Wszystkie bierze na siebie państwo. Zasady działania bibliotek, w tym sytuacje, w których pobierają one jakieś pieniądze od wypożyczającego, np. z tytułu kar za niezwrócone na czas książki, nie zmieniają się. Dostęp do książek dalej będzie nieodpłatny.