Zapowiedzi opuszczenia obecnego programu pomocowego na koniec roku, 18 miesięcy wcześniej, niż zakłada plan, nie zostały przyjęte z entuzjazmem. Krytyczne głosy pojawiły się m.in. ze strony innych państw strefy euro, które obawiają się negatywnych scenariuszy dla całego bloku. Podnoszone są obawy, że ponowny kryzys Grecji mógłby się rozlać na inne państwa.

Rząd w Atenach chciałby się pozbyć znienawidzonej przez społeczeństwo trojki, czyli przedstawicieli Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego, którzy monitorują wprowadzanie bolesnych reform.

Polityczne motywacje przedwczesnego odejścia od programu ratunkowego wartego 240 mld euro budzą wątpliwości na rynku co do tego, czy kraj ten będzie zdolny do samofinansowania się.

Pomimo że Grecja poczyniła postępy w naprawie swoich finansów publicznych, wielu inwestorów obawia się, że kraj ten nie zakończył "remontów" niezbędnych do tego, aby stanąć na własnych nogach. Niepokoją się, że Grecja może zaprzepaścić poczynione postępy, jeśli rząd przestanie być nadzorowany przez międzynarodowych partnerów z trojki.

Niepokój wśród inwestorów wzmaga również fakt, że ewentualne przyszłoroczne wybory może wygrać radykalna lewicowa Syriza. Według najnowszych sondaży ugrupowanie to, które buduje swoją popularność właśnie na sprzeciwie wobec działań trojki, dostałoby najwięcej głosów, gdyby Grecy szli do urn w tym miesiącu.

Wszystko to spowodowało, że w zeszłym tygodniu oprocentowanie 10-letnich papierów wartościowych Grecji podskoczyło do prawie 9 procent, najwyższego poziomu od miesięcy.

Sytuacja była o tyle niepokojąca, że na werbalną interwencję zdecydowała się nawet Komisja Europejska. Jej wiceprzewodniczący, komisarz ds. gospodarczych i walutowych Jyrki Katainen wydał specjalne oświadczenie, w którym podkreślił, że Grecja dokonała ogromnego postępu, jeśli chodzi o tworzenie podstaw do wzrostu gospodarczego opartego na solidnych finansach publicznych i skutecznym nadzorze sektora finansowego.

Katainen zapewnił, że Europa nadal będzie wspierać Ateny w każdy konieczny sposób, by zapewnić rozsądne warunki dla finansowania państwa. Oświadczenie przyniosło skutek - oprocentowanie greckich obligacji 10-letnich spadło o ponad punkt procentowy. W poniedziałek wynosiło 7,87 proc.

Urzędnicy Komisji Europejskiej przekonują, że Grecja będzie jednak potrzebować (co najmniej) unijnej pomocy w postaci ostrożnościowej linii kredytowej z zastrzeżeniem, że zrealizuje reformy, nawet jeśli zrezygnuje z dalszej pomocy ze strony MFW.

Pomoc finansowa dla Grecji udzielona przez partnerów ze strefy euro kończy się pod koniec 2014 roku, ale 12,5 mld euro pochodzące z Międzynarodowego Funduszu Walutowego może być wydawane do 2016 r.

Premier Grecji Antonis Samaras powiedział w piątek, że jego rząd jest gotów negocjować ostrożnościową linię kredytową, aby chronić swój kraj przed zawirowaniami na rynku, nawet jeśli przygotowuje się do wyjścia z aktualnego programu ratunkowego.

Ostrożnościowa warunkowa linia kredytowa to europejski instrument pomocy finansowej. Korzystanie z niej skutkuje wzmocnieniem nadzoru nad danym krajem. "Grecja nie potrzebuje nowej pożyczki, ale ostrożnościowej linii kredytowej, która będzie chronić nasz kraj przed ewentualnymi zawirowaniami na rynkach; jest to częścią negocjacji" - przekonywał Samaras w Mediolanie.

Dodał, że Grecja i jej wierzyciele zgadzają się co do tego, że kraj powinien kontynuować program reform. Jak zaznaczył, rozmowy dotyczą "pierwszego okresu przejściowego" po zakończeniu obecnego programu.

Nie wiadomo, czy deklaracje o szybkim zakończeniu bardzo niepopularnej współpracy z trojką pozwolą przetrwać rządowi Samarasa. Nie brakuje obaw, że nie uda mu się zebrać wystarczającej liczby głosów w parlamencie, by doprowadzić do wyboru nowego prezydenta na początku przyszłego roku. Gdyby nie udało się wskazać głowy państwa, Grecy musieliby szykować się na przyspieszone wybory i formowanie nowego rządu.

Testem, który pokazał, że rządzącym nie będzie łatwo, było głosowanie nad wotum zaufania sprzed półtora tygodnia. Wprawdzie rząd Samarasa uzyskał je, ale nie zebrał takiej liczby głosów, jaka byłaby wystarczająca do wyboru prezydenta.

Dobrą wiadomością dla rządzących są natomiast perspektywy rozwoju gospodarczego. Jeżeli potwierdzą się prognozy, Grecja w przyszłym roku może odnotować prawie

3-procentowy wzrost PKB. Dla kraju, który od 2008 r. jest w ciągłej recesji, to przełom.

Problemem pozostaje jednak deflacja i bezrobocie. Zgodnie z danymi Eurostatu w Grecji spadek cen jest najwyższy w całej strefie euro - we wrześniu inflacja wyniosła minus 1,1 proc. w skali roku. Według Prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego w całym 2014 roku ma wynieść minus 0,8 proc.

W sierpniu stopa bezrobocia w Grecji wynosiła 27 proc., najwięcej w całej eurostrefie. Wśród młodych ludzi bezrobocie wynosi prawie dwa razy więcej - ponad 50 proc. (51,5 proc. w czerwcu)

Aby uchronić Grecję przed bankructwem, kraje strefy euro, Europejski Bank Centralny oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy uruchomiły dwa programy ratunkowe o łącznej wartości 240 mld euro na lata 2010-1014.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka i Aneta Oksiuta (PAP)