On ma 25 lat i dyplom z geografii. Ona – 23 lata i dla biznesu rzuciła architekturę. Zamiast szukać posady w korporacji, postanowili zarabiać na wspólnej pasji. Dziś serwują kielczanom ręcznie robione czekoladki
Film „Czekolada”. Do małego francuskiego miasteczka przybywa tajemnicza Vianne. Otwiera sklep z czekoladą, który zmienia życie lokalnych mieszkańców, a także samej właścicielki, która dzięki temu poznaje ukochanego. Ta słodka historia zachwyciła widzów, podobnie jak dziś zachwycają Magdalena i Szymon Jagodzcy. O otwarciu ich pijalni czekolady w sierpniu pisały wszystkie kieleckie gazety. W niewielkim lokalu można dostać ten gorący, pyszny napój w klasycznych i egzotycznych smakach (klienci uwielbiają ten z domieszką chilli), a do tego ręcznie wykonane praliny. Do lokalu przyciągają nie tylko smaki, ale podobnie jak w filmie niezwykłe osobowości właścicieli, którzy postawili na to, by prowadzić biznes z sercem.
Magdalena i jej mąż są absolwentami liceum plastycznego. Początkowo planowali standardową karierę – studia, potem związana z nimi praca. Sytuacja zmieniła się, kiedy w ubiegłym roku trafili do Kieleckiego Parku Technologicznego. – Pod okiem ekspertów napisaliśmy biznesplan. Ponieważ w obu naszych rodzinach własne wypieki są tradycją, postanowiliśmy przekuć naszą wspólną pasję w sposób na życie – opowiada Magdalena. Dzięki pomocy ekspertów udało im się skonkretyzować marzenia i wystartować w organizowanym przez KPT konkursie. W listopadzie 2013 roku otrzymali tytuł najlepszego pomysłu w województwie świętokrzyskim. W ramach nagrody dostali 30 tys. zł na rozwój przedsiębiorstwa, powierzchnię handlową w Galerii Krakowskiej Echo i kampanię promocyjną w lokalnym Radiu Plus Kielce.
Jurorów przekonał przede wszystkim oryginalny pomysł, którym Jagodzcy (jeszcze wtedy nie jako małżeństwo) chcieli przebić się na mocno konkurencyjnym rynku słodyczy. – W produktach, które kupujemy w sklepach, można znaleźć całą tablicę Mendelejewa. Chcieliśmy dać ludziom smakołyk, który nie tylko jest słodką przyjemnością, ale jest również zdrowy. W naszych czekoladkach używamy więc jak najmniej przetworzonych składników, a jako nadzienie stosujemy na przykład musy owocowe – wyjaśnia Jagodzka.
Choć swój interes zakładali jeszcze jako studentka architektury na Politechnice Świętokrzyskiej i adept geografii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, w pracy wykorzystali głównie umiejętności plastyczne, nabyte podczas wcześniejszego etapu edukacji. Ich czekoladki nie są produkowane na masową skalę, a ich znakiem rozpoznawczym jest to, że każda jest wykonana ręcznie. Są to np. małe praliny w kształcie jeży czy pozłacane serca. Kosztują od 1,8 zł do 2,2 zł za sztukę. Pralinki powstają w pracowni, która została założona na początku działalności firmy. Na razie wytwarzane są w kupionych formach, ale Magdalena i Szymon myślą o tym, by zaprojektować własne. Tak, by ich słodkości były jeszcze bardziej oryginalne.
Właściciele Świętokrzyskiej Czekoladziarni „Czekoladowo” początkowo dzielili czas między pracownię a punkt sprzedaży w galerii handlowej. Potem jednak wyremontowali wynajęty lokal i w sierpniu otworzyli w nim wspomnianą wyżej pijalnię. Jej wystrój wykonali własnoręcznie – od malowania ścian do stworzenia wieszaka na ubrania. W przyszłości chcą również uruchomić sprzedaż pralinek przez internet – strona e-czekoladowo.pl już działa, teraz właściciele dogrywają szczegóły dotyczące dystrybucji. To niełatwe, bo czekoladki są produktem szczególnie wrażliwym na uszkodzenia w transporcie.
Po dziesięciu miesiącach działalności Czekoladowo jeszcze nie utrzymuje właścicieli. To kolejny, obok otwarcia sklepu internetowego, cel do osiągnięcia w najbliższej przyszłości. Głównym problemem, z jakim na razie muszą mierzyć się Jagodzcy, jest stabilizacja sytuacji – tak by bieżące sprawy nie wymagały ich ciągłej uwagi. W czekoladziarni na razie pracują tylko oni – osobiście formują pralinki, obsługują klientów, zajmują się mediami społecznościowymi. Chociaż przez jakiś czas mieli u siebie osobę na praktykach studenckich.
Atutem ich firmy jest jej niepowtarzalność na lokalnym rynku – drugiego punktu takiego jak Czekoladowo w Kielcach nie ma. Na ich korzyść działa również to, że trafili w stale rozwijającą się niszę. Według analiz prowadzonych przez KPMG 83 proc. przedsiębiorców z branży słodyczy jest zadowolona z działania swojej firmy. Rynek ten w Polsce jest wart 12,7 mld zł, a połowa całkowitej wartości sprzedaży przypada na wyroby czekoladowe. Udział polskiego rynku w sprzedaży na terenie całej UE wynosi 5 proc. W dodatku, jak szacują eksperci KPMG, w ciągu najbliższych lat rynek będzie rosnąć średnio o 3,3 proc. rocznie. Nic dziwnego, bez słodkości nie może obyć się 91 proc. Polaków. Blisko 40 proc. badanych coś słodkiego je przynajmniej pięć razy w tygodniu. Co dziesiąty – nawet kilka razy dziennie. Badani przez KPMG respondenci przeznaczają na słodycze średnio 81 zł miesięcznie, a dla ponad 90 proc. z nich najważniejsze są smak i jakość kupowanych słodyczy. Dla polskich klientów ważne są tradycyjne smaki, ale połowa jest skłonna eksperymentować. Głównym kanałem dystrybucji słodyczy są w Polsce dyskonty, małe sklepy detaliczne – takie jak Czekoladowo – zajmują jedną piątą rynku.
Jak przestrzega Magdalena, prowadzenie własnego biznesu pochłania małżonkom niemal cały ich czas. – Zrezygnowałam z architektury ze względu na firmę, bo te studia były zbyt wymagające, by łączyć je z początkowym etapem prowadzenia biznesu. Na razie wszystko robimy we dwoje, mamy płynny podział zadań. Z jednej strony to bardzo ułatwia funkcjonowanie, z drugiej w takim układzie rzeczywiście trudno o chwilę dla siebie – tłumaczy. Nie żałuje jednak decyzji. – Własna firma to dobre rozwiązanie dla kogoś, kto ma pomysł na siebie.

Roczna wartość rynku, na który weszli, szacowana jest na 12,7 mld zł