W niemieckim miasteczku Westerland, na wyspie Sylt na Morzu Północnym, zaczęły się już przygotowania do wmurowania tablicy pamiątkowej ku czci ofiar Powstania Warszawskiego.

W tym niezwykle popularnym kurorcie spędził swoje powojenne życie generał SS Heinz Reinefahrt, nazywany przez historyków "Katem Woli". Nazistowski zbrodniarz wojenny żył tu pod własnym nazwiskiem, a w latach 50-tych został nawet burmistrzem. Tablica zostanie uroczyście odsłonięta 31 lipca, w przeddzień 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Zawiśnie tuż przy wejściu do XIX-wiecznego ratusza. W piątek rano robotnicy zaczęli przygotowywać miejsce na ścianie budynku. Na tablicy znajdzie się tekst po niemiecku i po polsku. Wspomnienie ofiar cywilnych Powstania, a także poległych żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego oraz to - co mieszkańców Westerland boli dziś najbardziej - informacja, że człowiek, który 12 lat był burmistrzem miasteczka - dowodził największą z masakr podczas walk sprzed 70 lat - tak zwaną Rzezią Woli.

Dla 88-letniego Ernsta-WIlhelma Stojana będzie to ważne wydarzenie. Starał się o taką tablicę kilkadziesiąt lat. "Reinefahrt był sprytny. Jako burmistrz spełniał wszystkie życzenia mieszkańców. Udzielał też darmowych porad prawnych. To była taktyka wielu byłych nazistów" - wspomina Stojan. Przewodniczący Rady Gminy Sylt - Peter Schnittgard dodaje, że najwyższy czas, by Westrland zmierzyło się ze swoją przeszłością. "Przez lata zamiatano prawdę pod dywan. Chcemy o tym mówić. Jeszcze nie jest za późno, by stanąć twarzą w twarz z historią" - podkreśla Schnittgard. Heinz Reinefahrt zmarł w 1979 roku. Za swoje zbrodnie nigdy nie został osądzony. Zdaniem niektórych historyków, mógł kupić bezkarność za cenne informacje przekazane wywiadom amerykańskiemu i brytyjskiemu. We wtorek 29 lipca w radiowej "Jedynce" specjalnie wydanie magazynu "Więcej Świata" z Berlina. W audycji znajdzie się między innymi reportaż o Heinzu Reinefahrcie.