Ziobro w liście informuje, że jego partia nie zamierza się ubiegać o najwyższe miejsca na ewentualnych wspólnych listach (od 1 do 4). "Proponujemy jedynie, by kandydaci SP otrzymali liczbę miejsc na listach wyborczych, proporcjonalną do poparcia uzyskanego w ostatnich wyborach do PE (które wynosiło 4%). Parytet 4% odnosiłby się również do wyborów samorządowych" - sugeruje.
Ziobryści stawiają też postulaty programowe, które miałyby być istotne dla nowej koalicji. Na pierwszym miejscu jest "zdecydowana walka z korupcją i przestępczością". Na kolejnych zaś m.in. poprawa funkcjonowania służby zdrowia, wsparcie dla rodzin i rolników, oraz "uproszczenie prawa i systemu podatkowego".
Ziobro mówił w tym tygodniu, że PiS postawił warunek trudny do przyjęcia: lider Solidarnej Polski miałby nie startować w wyborach do Sejmu. - Nie zgłaszam w rozmowach z prezesem Kaczyńskim, że chcemy objąć funkcję wicepremiera, ani jakiegoś ministra, a nawet jesteśmy gotowi z ciężkim sercem przyjąć ten warunek, że mogę zdaniem PiS-u startować wyłącznie do Senatu - przekonywał jednak Ziobro. Polityk dodał, że nie może jednak zgodzić się na porozumienie z PiS-em bez podpisania jakichkolwiek warunków tego porozumienia, tymczasem nie dostał dotąd nawet projektu czy propozycji umowy koalicyjnej a o kongresie nazywanym przez PiS zjednoczeniowym dowiaduje się z mediów.
Wczoraj wieczorem doszło do spotkania Gowin-Kaczyński. Politycy także poróżnili się o miejsca na listach.