Żart rosyjskiego internauty posługującego się pseudonimem Vovan222 ujawnił, że rozmowy telefoniczne prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki są podsłuchiwane - pisze "Gazeta Worcza".

Vovan222 podając się za syna byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza zadzwonił do administracji białoruskiego prezydenta i poprosił o kontakt z Łukaszenką tłumacząc, że chce ustalić szczegóły przyjazdu Janukowyczów do ich rodzinnej wioski na Białorusi. Vovan222 był na tyle wiarygodny, że umożliwiono mu rozmowę z prezydentem. Internauta nie chciał upubliczniać nagrania pierwszej rozmowy, ponieważ planował, że skontaktuje się z białoruskim prezydentem jeszcze kilka razy przekonując go, że Janukowyczowie chcą przerzucić na Białoruś swój majątek.

Plan Vovana222 spalił jednak na panewce, ponieważ - jak pisze "Gazeta Wyborcza" - nagranie rozmowy zamieściła w internecie po dwóch dniach ukraińska gazeta "Liwyj Bereh". Nagranie różni się jednak od tego, które przygotował sam internauta, ponieważ słychać na nim sygnał wybierania (Vovan222 zaczął nagrywać rozmowę dopiero w momencie, gdy Łukaszenka odebrał). Oznacza to, że rozmowę nagrywał ktoś jeszcze.

Białoruskie media sugerują, że Łukaszenkę mogą podsłuchiwać rosyjskie służby specjalne. Nie wyklucza się także, że rozmowę mogły nagrać ukraińskie lub białoruskie służby.