Połączenie się z EPP dawałoby możliwość negocjacji stanowisk - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" Witold Waszczykowski z PiS.
Jaką frakcję wybierze PiS? Zostanie we frakcji Konserwatystów i Reformatorów (ECR) czy pójdzie do Europejskiej Partii Ludowej (EPP)?
Zastanawiamy się nad oboma rozwiązaniami. Choć to wstępne opinie. Poważne rozmowy zaczną się po rozeznaniu w sytuacji po ostatecznych wynikach wyborów. W obecnej frakcji bylibyśmy najsilniejszą grupą narodową, co dawałoby nam mandat do ubiegania się o stanowisko jej przewodniczącego. Ta funkcja jest istotna, gdyż przewodniczący wchodzi w skład nieoficjalnego prezydium PE i może współdecydować o dzieleniu następnych stanowisk w parlamencie, np. szefów komisji.
A co przemawia za EPP?
Rozważamy możliwość współpracy z chadekami, gdyż połączenie się z EPP dawałoby możliwość negocjacji stanowisk zarówno w europarlamencie, jak i silnego komisarza dla Polski. Wpływ na obsadę komisarzy będą miały najsilniejsze ugrupowania, czyli EPP i socjaliści. A gdybyśmy zasilili EPP, wówczas Polacy nie tylko byliby drugą frakcją jak obecnie, ale niemal zrównalibyśmy się liczbą mandatów z Niemcami.
Na przeszkodzie nie staną rozbieżności ideowe?
EPP ma wiele punktów programu, które nam nie odpowiadają. To partia, która zmierza do przekształcenia UE w ściślejszą unię polityczną, do rozszerzenia strefy euro. Dlatego nie wiem, czy można mówić o automatycznym wejściu do EPP, czy raczej o wsparciu jej za cenę pewnych uzgodnień.
Jaki komisarz miałby być ceną wsparcia EPP?
Dla Polski najważniejszy byłby ten do spraw energii lub wspólnego rynku. Szanse na uzyskanie tych tek są dziś małe, bo to bardzo istotne dziedziny z punktu widzenia największych państw UE. Ale gdyby rozgrywka odbyła się między połączoną koalicją socjalistów, liberałów a EPP, my moglibyśmy chadeków wzmocnić tak, by to nam przypadł pożądany fotel w Komisji Europejskiej.
Macie sygnały, że EPP skłania się do takiego rozwiązania?
Na razie nie. Oni mają u siebie zamieszanie, bo Jean Claude Juncker został wskazany jako kandydat na szefa Komisji Europejskiej zdaje się tymczasowo. Po wyborach jego kandydatura się nie utrzyma. Są sygnały, że Angela Merkel nie widzi go w tej funkcji.
Kto miałaby wskazywać kandydaturę Polaka na komisarza, gdybyście wsparli EPP?
To prerogatywa rządu, ale jednym z warunków wsparcia EPP byłby kompromis z nami. Wiemy, że nie może to być kandydat bezpośrednio wskazany przez PiS, ale jeśli chciano by naszego poparcia, powinny być konsultacje.
Jakaś paleta kandydatur się rysuje. Janusz Lewandowski już był komisarzem. Jacek Rostowski jako minister finansów uczestniczył w posiedzeniach Ecofin. Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej premiera. Danuta Huebner też już komisarzem była. Czy Jacek Saryusz-Wolski. PiS mógłby ich poprzeć?
Przypuszczam, że jedną z tych osób moglibyśmy rozważyć. Teraz tego nazwiska nie wskażę. To osoba dość kooperatywna i nieatakująca nas nigdy. Zakładam, że kierownictwo PiS mogłoby podjąć rozmowę na temat tej kandydatury.
Mówił pan o kłopotach z wyborem Junckera na szefa Komisji. Czy mamy szanse, by uderzać do walki o te najważniejsze unijne funkcje?
Trzeba chcieć i mieć determinację. Przez całe lata zakładaliśmy, że płyniemy w głównym nurcie, a współpraca z Niemcami będzie nas przybliżać do decyzyjnego centrum UE. Ja nie widzę takiej determinacji u Donalda Tuska. Sprawdzimy, czy te lata współpracy z Niemcami doprowadzą do tego, że będzie w stanie wywalczyć jakieś istotne stanowisko.
Zasadnicza wątpliwość: Czy PO i PiS będą współpracowały w ramach jednej frakcji w Parlamencie Europejskim, prowadząc polityczną wojnę w kraju o to, kto będzie rządził po 2015 r.?
To pytanie do PO, bo to ona po 2005 r. doprowadziła do zerwania porozumienia w sprawie polityki zagranicznej. A po przejęciu władzy odeszła całkowicie od kanonów polityki zagranicznej, stała się partią antyamerykańską, przestała prowadzić aktywną politykę na Wschodzie, stała się partią spolegliwą wobec Rosji czy wręcz wasalną wobec Niemiec.