Marek Sawicki dopiero od miesiąca ponownie jest ministrem rolnictwa, a już kolejny raz oskarżany jest o niegospodarność. Na grawerowaną tabliczkę z imieniem i nazwiskiem miał wydać 2,6 tys. zł, chociaż jej rynkowa cena jest 20-krotnie niższa - pisze "Rzeczpospolita".

Marek Sawicki ministrem rolnictwa w rządzie Donalda Tuska był już w latach 2007-2012. Złożył dymisję w lipcu 2012 po ujawnieniu słynnych "taśm Serafina", w których była mowa o nepotyzmie i niegospodarności działaczy PSL podległych Sawickiemu w spółkach Skarbu Państwa. Minister odpierał zarzuty, zażądał ich wyjaśnienia, jednocześnie składając na ręce premiera rezygnację.

Przeprowadzono kontrolę w spółkach powiązanych z resortem, która ujawniła, że nepotyzm i powiązania rodzinne rozwinęły się na ogromną skalę miedzy innymi w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Śledztwo w tej sprawie prowadzi już Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Tymczasem teraz w ministerstwie ma zostać zatrudniony ponownie były szef ARiMR Tomasz Kołodziej, który pracę stracił po kontroli Kancelarii Premiera w wyniku wykrytych w Agencji nieprawidłowości.

Tabliczka za 2,6 tys. zł

Jednocześnie kontrola wykazała "niecelowe" wydatki resortu rolnictwa - chodziło miedzy innymi o 1,8 mln zł wydane na 81 spotów telewizyjnych ministra Sawickiego, które pozornie reklamowały między innymi polską żywność, a w rzeczywistości były elementem kampanii wyborczej polityka. Ponadto Sawicki - także w okresie przedwyborczym - za 25 tys. zł wykupił za publiczne pieniądze w dwutygodniku „Gala" wywiad sponsorowany z samym sobą.

Wydaje się, że Sawicki wrócił do starych przyzwyczajeń. Już po miesiącu urzędowania nowego-starego ministra resort wydał 2 664,5 zł na grawerowaną tabliczkę z imieniem i nazwiskiem szefa, której cena rynkowa waha się od 100 do 200 złotych.