Wdowa po generale Błasiku domaga się oczyszczenia pamięci męża. Zdaniem Ewy Błasik, powinien to zrobić zwierzchnik sił zbrojnych, prezydent Bronisław Komorowski.

Podczas posiedzenia parlamentarnego Zespołu do zbadania katastrofy smoleńskiej Ewa Błasik podziękowała politykom Prawa i Sprawiedliwości, niezależnym dziennikarzom i wszystkim, którzy wspierali ją po publikacji raportu rosyjskiego MAK-u na temat przyczyn katastrofy. Zapisano tam, że we krwi generała Błasika wykryto alkohol.

Wdowa po dowódcy Sił Powietrznych dodała, że wielu Polaków rzucało oszczerstwa na jej męża i polskich lotników. Zasugerowała też, że jej rozmowy telefoniczne, dotyczące katastrofy, były podsłuchiwane, a osoby, które coś wiedzą na ten temat, zastraszane. Ewa Błasik powiedziała, że trzeba ustalić, kto wydał rozkaz aby, jak powiedziała, nie broniono honoru polskich oficerów. Razem z Zespołem Parlamentarnym będziemy dochodzić prawdy o katastrofie smoleńskiej - oświadczyła Ewa Błasik. Dodała, że śledztwo w sprawie katastrofy nie powinno zostać zamknięte, dopóki w Polsce nie znajdą się najważniejsze dowody.

Brat przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka, Andrzej, zarzucił polskim władzom wiele zaniechań w śledztwie. Wspominał, że gdy pojechał do Moskwy, aby zidentyfikować ciało brata, został przesłuchany przez rosyjskich prokuratorów. Nie było przy tym polskiego konsula ani zaufanego tłumacza. Według Andrzeja Melaka, nie przeprowadzono też sekcji ciał wszystkich ofiar, a polskie władze zgodziły się, aby przy sekcjach nie było polskich prokuratorów. Melak dodał, że polskie władze oddały śledztwo w sprawie katastrofy odwiecznemu wrogowi, Rosji. Powiedział, że jeśli polski premier nie broni honoru generała Błasika, to nie zasługuje na pełnienie swej funkcji.