Firmę wpisano do KRD, choć nie miała żadnych zaległych płatności. Ale i tak musiała zapłacić, aby zniknąć z listy
Pod koniec 2013 r. do agencji reklamowej SuperAd w Warszawie zadzwoniła przedstawicielka Krajowego Rejestru Długów. – Poinformowała, że od trzech lat moja firma znajduje się w Rejestrze i że przez ten czas kilkukrotnie byliśmy sprawdzani przez potencjalnych kontrahentów – opowiada właściciel agencji Piotr Bielak. Szok. Tym większy, że nikt nic o żadnych zaległych płatnościach nie wiedział.
Bielak postanowił sprawdzić, ile i komu jego firma jest winna. Ale zgodnie z prawem przedsiębiorca, jeśli chce się dowiedzieć, czy figuruje w rejestrze, musi uiścić opłatę – co też zrobił. Jak się okazało, informatorka z KRD miała rację: SuperAd figurowało w rejestrze od października 2010 r. Z zaległościami na 4,2 tys. zł.
Był jednak pewien problem. Nie należały one do agencji SuperAd – a przynajmniej nie tej jego. Z lektury raportu wynikało, że dłużnikami są dwie inne agencje: „Jan Kowalski SuperAd” i „Janina Nowak SuperAd” z siedzibami w innych miastach. Obu przypisano numer NIP agencji Bielaka, a wraz z nim zaległe faktury za telewizję w wysokości ponad 2 tys. zł każda.
Wydawałoby się, że w bazie danych nie można wpisać trzech firm pod jednym numerem NIP, nawet jeśli ich nazwy są podobne. Na pytanie, czy taki błąd jest możliwy, rzecznik prasowy KRD Andrzej Kulik odpowiada krótko: tak. – Zgodnie z ustawą za jakość danych odpowiada wierzyciel i to na nim spoczywa obowiązek dbania o ich prawdziwość – wyjaśnia. Ale deklaruje, że rejestr monitoruje wpisy i informuje wierzycieli o wykrytych błędach. W tym wypadku błąd umykał czujności pracowników rejestru przez trzy lata.
Dalej trop prowadzi do wierzyciela, firmy windykacyjnej Ultimo z Wrocławia, która kupiła przeterminiowane faktury w pakiecie z innymi. Ale Anna Woźniak, dyrektor departamentu komunikacji, odmawia skomentowania tej sprawy – ze względu na ochronę danych osobowych i tajemnicę przedsiębiorstwa. I zapewnia, że jej firma dopełnia starań, aby takie sytuacje nie miały miejsca. – Wpisy do biur informacji gospodarczej dokonywane są elektronicznie, a dodatkowy proces kontrolny jest dokonywany na losowo dobranej grupie spraw – mówi Woźniak.
Innym zabezpieczeniem jest wysyłana poleconym informacja o zamiarze wpisania dłużnika do rejestru (obowiązek ustawowy). Nieporozumienie mogłoby zostać wyjaśnione już na tym etapie. Ale wierzyciela nie interesuje, czy dłużnik pismo odebrał. Bielak zaklina się, że taki list do jego agencji nie trafił. – Jeśli prawdą jest, że przez trzy lata sprawdzali nas potencjalni kontrahenci, to ilu z nich odstraszyła informacja, że figurujemy w KRD? – pyta.
Osoba, która ma wątpliwości względem wpisania do rejestru, może złożyć tzw. zarzut, czyli reklamację. KRD zarzut uznał, jednak Bielak mówi, że dostał pismo informujące, że SuperAd zostanie wykreślone z rejestru. Ale zawiadomienia, że wykreślenie już nastąpiło, już nie. Jeszcze kilkakrotnie wykupił dostęp do rejestru. W końcu SuperAd z niego zniknęło. Wpis usunął wierzyciel.
W 2013 r. z rejestru usunięto 462 wpisy. Jak mówi rzecznik, w porównaniu do 5 mln „zgromadzonych informacji” to „ułamek z promila”. Nieznane są także powody usunięć, bo rejestr zjawisko uważa za marginalne – i nie prowadzi statystyk. Przedstawiciele rejestru nie są wzywani do sądu na świadków w sprawach o nałożenie grzywny na dokonującego nierzetelnych wpisów. A to jedyna broń, jaką mają przedsiębiorcy. Ale to oni muszą iść z taką sprawą do sądu, bo grzywna nie jest nakładana automatycznie.
*Nazwiska przedsiębiorców i nazwy firm do wiadomości redakcji.

Cztery bicze na dłużników

Krajowy Rejestr Długów – jedno z czterech działających w Polsce biur informacji gospodarczej, czyli instytucji gromadzących dane o nierzetelnych dłużnikach. Działają one w oparciu o ustawę o udostępnianiu informacji gospodarczej i wymianie danych gospodarczych, a nadzór sprawuje nad nimi Ministerstwo Gospodarki. Wpisów do biur mogą dokonywać tylko podmioty, które podpisały z nimi stosowną umowę. Na mocy ustawy darmowy dostęp do zebranych w BIG-ach danych mają tylko konsumenci i tylko dwa razy do roku. Dłużnik, jeśli już raz trafi do BIG-u, może mieć problem np. z dostępem do kredytu. System wprowadzony w Polsce na mocy ww. ustawy w 2010 r. nie ma scentralizowanego charakteru, bowiem oprócz KRD na rynku działają również trzy inne podmioty: BIG InfoMonitor, Rejestr Dłużników ERIF BIG oraz Krajowe Biuro Informacji Gospodarczej. Każda z tych instytucji działa oddzielnie i nie ma między nimi wymiany informacji. W związku z tym, chcąc uzyskać pełną odpowiedź na pytanie, czy potencjalny kontrahent zalega gdzieś z płatnościami, czy nie, trzeba się udać z zapytaniem do wszystkich czterech instytucji.