Sprawa się przedawniła - Andriej Żukowiec nie pójdzie do więzienia. Tak orzekł dziś białostocki sąd. Białorusin był oskarżony o oszustwo przy uzyskaniu prawie 700 tys. dolarów kredytów w swoim kraju.

Sąd pierwszej instancji skazał go za to na 3 lata więzienia i 15 tys. zł grzywny. Sąd okręgowy wyrok ten jednak uchylił i sprawę umorzył. Tuż po ogłoszeniu wyroku nasali rozległy się okrzyki radości.

Ta radość szybko jednak przygasła, gdy sąd uzasadniał swoją decyzję. Przyznał bowiem racje sądowi pierwszej instancji co do tego, że oskarżony jest winny, jednak przedawnienie nastąpiło w listopadzie 2009 roku.

Sędzia Krzysztof Kamiński przypomina, że warunkiem odpowiedzialności cudzoziemca za przestępstwo popełnione zagranicą jest uznanie takiego czynu za przestępstwo również przez ustawę, obowiązującą w miejscu jego popełnienia.

Andriej Żukowiec nie jest do końca zadowolony z wyroku. Jego zdaniem, był on obliczony na to, żeby nie żądał odszkodowania za proces. Andriej Żukowiec mówi, że chodziło o to, żeby strona białoruska była zadowolona, iż opozycjonista został uznany za winnego oszustwa. Białorusin zapowiada, że w procesie cywilnym pozwie osoby, które jego zdaniem fałszowały dowody przeciwko niemu.

Żukowiec był sądzony w Polsce, ponieważ białostocki sąd apelacyjny uznał wydanie go Białorusi - ze względu na jego związki z tamtejszą opozycją - za prawnie niedopuszczalne. Ocenił, że nie ma tam szans na uczciwy proces.