Oficjalnie wciąż nie wiadomo, kto i dlaczego dokonał dwóch aktów terrorystycznych w Wołgogradzie. W wyniku wybuchów na dworcu kolejowym i w trolejbusie zginęło ponad 30 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Media doszukują się w zamachach tak zwanego radykalnego islamskiego i kaukaskiego śladu.

Rosyjskie media, powołując się na nieoficjalne źródła, informują, że osobą, która dokonała wczorajszego zamachu samobójczego na dworcu kolejowym może być niejaki Paweł Pieczenkin. Ma on pochodzić z republiki Mari El położonej nad środkową Wołgą. Pieczenkin to prawdopodobnie Rosjanin, który w roku ubiegłym przyjął islam. Jego ojciec dał już próbkę krwi do analizy DNA mającej ujawnić, czy samobójcą mógł być jego syn.

Do wybuchu doszło w gęsto zaludnionym punkcie miasta, w pobliżu bazaru. Trolejbus jechał w kierunku szpitala, w którym umieszczono ofiary wczorajszego zamachu na dworcu kolejowym. Świadkowie twierdzą, że dzisiejsza eksplozja była bardzo silna. "Pojazd był doszczętnie zdemolowany. Od wybuchu wyleciały nie tylko szyby, ale rozpadły się ściany trolejbusu i cała jego konstrukcja. W kierunku wraka biegli ludzie." - relacjonują.

Dmitrij Pawłow z Narodowego Komitetu Antyterrorystycznego informuje, że wszystko wskazuje na działania terrorystów. Według niego w kabinie zdetonowano prawdopodobnie ładunek wybuchowy.

Wszczęto śledztwo z artykułu "zamach terrorystyczny". Szef sztabu Narodowego Komitetu Antyterrorystycznego skierował na miejsce oddziały Służb Bezpieczeństwa, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych. Miejsce tragedii otoczono kordonem. W akcję zaangażowano milicyjne siły szybkiego reagowania.

Dzisiejszy wybuch jest kolejnym takim wydarzeniem w mieście. Wczoraj zamachowiec samobójca zdetonował bombę na dworcu kolejowym. Zginęło 17 osób, a ponad 40 zostało rannych.

Obwód wołgogradzki jest jednym z regionów Federacji Rosyjskiej - obok Czeczenii, Dagestanu czy Inguszetii, na których terytorium operują północnokaukascy islamscy radykałowie, skupieni w proklamowanym w 2007 roku Emiracie Kaukaskim.

"To może być początek fali zamachów" - tak eksplozje w rosyjskim Wołgogradzie komentuje ekspert od spraw terroryzmu Andrzej Mroczek. Jego zdaniem za zamachami stoją islamscy fundamentaliści z Kaukazu Północnego. Ekspert zaznacza, że do zamachów nawoływał przywódca terrorystów Doku Umarow. Wezwał on bojowników do tego, żeby różnymi środkami doprowadzili do zakłócenia igrzysk. A te, jak przypomina Andrzej Mroczek, są "oczkiem w głowie" rosyjskiego prezydenta Władimira Putina.

Andrzej Mroczek zaznacza, że im bliżej do igrzysk w Soczi, tym zamachy będą się nasilać. Jak podkreśla, Wołgograd może być jedynie preludium do tego, co może wydarzyć się w najbliższym czasie. Zdaniem eksperta, Rosjanie mogą próbować zapobiec niektórym próbom zamachów, ale niestety nie są w stanie wyeliminować ich dużej części.

Podobnego zdania jest Paweł Soloch, ekspert od spraw bezpieczeństwa z Instytutu Sobieskiego. Według niego, aktywność zamachowców wzrasta ze względu na mające się odbyć w lutym igrzyska zimowe. Ekspert wyjaśnia, że w rejonie Kaukazu wciąż dochodzi do zamachów i ataków na władze rosyjskie. Jednak - jak dodaje - fundamientaliści teraz zdecydowali się na bardziej spektakularne akty. "Terroryści wiedzą przed Soczi mogą na siebie zwrócić uwagę" - podkreśla ekspert.