Ukraińska opozycja nie ma zamiaru rezygnować z protestów. Od dziś ma być sformalizowany w społeczny ruch Majdan. W tradycyjnej, piątej już, weekendowej manifestacji wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy osób.

Opozycjoniści i działacze społeczni chcą, aby ruch Majdan stał się narzędziem wpływu na obecne władze. Arsenij Jaceniuk z partii Batkiwszczyna w rozmowie z IAR przyznał, że ruch ma być czymś na kształt polskiej "Solidarności".

"O tym właśnie myślimy. Ma to przypominać "Solidarność". Narodowy ruch, który nie jest tylko polityczny, tylko taki, który będzie reprezentował wszystkie sfery i wszystkie społeczne grupy w moim kraju. Musi być dobrze zorganizowany. Ostatecznym celem jest zmienienie całego kraju" - mówi ukraiński opozycjonista.

Ta propozycja spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem przez uczestników wiecu. Opozycjoniści dziękowali wszystkim, którzy biorą udział od ponad miesiąca w początkowo proeuropejskich, a obecnie antyrządowych i antyprezydenckich manifestacjach.

Arsenij Jaceniuk pytany o sprawę zwolnienia Michaiła Chodorkowskiego dodał, że liczy na podobny rozwój sytuacji na Ukrainie. "Popieramy wolność. Chodorkowski przetrwał i został zwolniony. Mamy nadzieję, że Julia Tymoszenko zostanie także zwolniona" - dodał polityk Batkiwszczyny.

W demonstracjach w Kjiowie uczestniczy jednak coraz mniej osób. W ten weekend było mniej uczestników niż tydzień temu i mniej niż 2 tygodnie temu, kiedy padł rekord protestów i na ulice stolicy wyszło kilkaset tysięcy osób.

Władze ignorują manifestacje i dotąd spełniły tylko jedno żądanie protestujących: zwolniono z więzień i aresztów osoby zatrzymane w czasie demonstracji. Winni brutalnej pacyfikacji 30 listopada nie zostali ukarani, a prezydent nie ma zamiaru zmieniać składu rządu.