Ukraińska opozycja nie ma zamiaru rezygnować z protestów. Od dziś ma być on sformalizowany w społeczny ruch Majdan. W tradycyjnej, piątej już, weekendowej manifestacji wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy osób.

Opozycjoniści i działacze społeczni chcą, aby ruch Majdan stał się narzędziem wpływu na obecne władze. Jurij Łucenko ma nadzieję, że będzie miał on miliony członków, którzy będą organizować protesty w całym kraju i sparaliżują władzę.

Ta propozycja spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem przez uczestników wiecu. Opozycjoniści dziękowali wszystkim, którzy biorą udział od ponad miesiąca w początkowo proeuropejskich, a obecnie antyrządowych i antyprezydenckich manifestacjach. Mówił o tym ze sceny Witalij Kliczko. „Dziękuję tobie, tobie i tobie, setkom tysięcy, milionom Ukraińców, którym nasza przyszłość nie jest obojętna, którzy nie chcą czekać w domu, którzy chcą walczyć” - powiedział.

Doradca polityczny opozycyjnej partii Ojczyzna Ołeh Miedwiediew, który brał udział w stworzeniu ruchu powiedział Polskiemu Radiu, że jedną z inspiracji dla jego powstania była polska "Solidarność", która jest przykładem pozytywnego doświadczenia."Nawet chcieliśmy nazwać nasz ruch "Solidarność", ale okazuje się, że u nas jest już taka partia i ta nazwa jest zajęta" - dodał rozmówca Polskiego Radia.

Według Miedwiediewa, ruch ma skanalizować energię, która powstała w czasie proeuropejskich i antyrządowych protestów w listopadzie i w grudniu. Ma on zapewnić uczciwe i demokratyczne wybory prezydenckie w 2015 roku.

W demonstracjach uczestniczy jednak coraz mniej osób. W ten weekend było mniej uczestników niż tydzień temu i mniej niż 2 tygodnie temu, kiedy padł rekord protestów i na ulice stolicy wyszło kilkaset tysięcy osób. Władze ignorują manifestacje i dotąd spełniły tylko jedno żądanie protestujących: zwolniono z więzień i aresztów osoby zatrzymane w czasie demonstracji. Winni brutalnej pacyfikacji 30 listopada nie zostali ukarani, a prezydent nie ma zamiaru zmieniać składu rządu.