Rządząca Partia Regionów ogłosiła, że prorządowy mityng potrwa do czasu ustabilizowania sytuacji w kraju. Wieczorem jego uczestnicy opuścili jednak plac Europejski. Część z nich mówi o tym, że mają zamiar wrócić jutro.

Przed około 30 tysiącami protestujących występowali politycy Partii Regionów. Olena Bondarenko przekonywała, że opozycjonista Witalij Kliczko płaci podatki w Niemczech, czym finansuje emerytury weteranów Wehrmachtu. Z kolei premier i przewodniczący Partii Regionów mówił, że warunkiem integracji europejskiej jest legalizacja ślubów homoseksualnych. Mykoła Azarow zaapelował też o zakończenie antyrządowych manifestacji. Jego zdaniem, najlepszym wyjściem z sytuacji są negocjacje.

Mimo, że mityng ma być jakoby bezterminowy, to zgodnie z rozkładem pociągów wynajętych przez Partię Regionów, większość z nich ma wracać do miast wschodu i południa kraju najpóźniej w niedzielę wieczorem. Także manifestanci, którym zapłacono za jednodniowy udział 300 hrywien, czyli około 120 złotych, bądź też zagrożono zwolnieniem jeśli nie pojadą do Kijowa, zapowiadają, że mają zamiar opuścić stolicę najpóźniej w niedzielę. Są też tacy, którzy wyjazd na prorządową demonstrację, potraktowali, jak weekendową wycieczkę.