Ukrainie potrzebny jest dialog - mówi szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. On oraz posłowie - Robert Tyszkiewicz i Miron Sycz - wrócili dziś z Kijowa. Spotkali się tam zarówno z przedstawicielami partii rządzącej, jak i opozycją. Byli też na Majdanie.

"Sytuacja jest poważna, skala emocji na Ukrainie rośnie" - mówił dziennikarzom Schetyna. W jego opinii, tamtejsze władze nie mają pomysłu na rozwiązanie problemu. Po sobotnich zajściach i pacyfikacji protestujących na Majdanie możliwa jest eskalacja zdarzeń. "To byłoby złe dla Ukrainy, dla Europy i dla ukraińskiej drogi do Europy" - podkreślał.

Poseł Robert Tyszkiewicz mówił, że Ukrainie potrzebna jest w tej chwili solidarność. "Tego od nas oczekują ci, którzy zjechali z całego kraju na Majdan" - mówił polityk. Jak podkreślał, ta wielka sympatia do Polski jest naszym kapitałem budowania dobrosąsiedzkich relacji.

Poseł ukraińskiego pochodzenia Miron Sycz zwrócił uwagę, że europejską drogę Kijowa popierają tamtejsze kościoły. "Wszystkie zjednoczyły się w tej sprawie i wysłały stanowisko do Brukseli" - mówił.

Wszyscy trzej posłowie mówili, że ukraiński parlament nie działa. Na posiedzenia komisji i sesje plenarne nie przychodzą bowiem parlamentarzyści Partii Regionów prezydenta Janukowycza, a jedynie opozycja. Pomysłu na rozwiązanie sytuacji nie ma też rząd w Kijowie.

Grzegorz Schetyna poinformował też, że jutro osłowie, którzy byli w Kijowie spotkają się z prezydentem. Niewykluczone, że gościem Bronisława Komorowskiego będzie też minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Szef polskiej dyplomacji jest dziś na Ukrainie, gdzie uczestniczy w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.

Na Ukrainie od dwóch tygodni protestują niezadowoleni z niepodpisania przez władze umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.