Spór o pełną jawność działalności Sądu Najwyższego wchodzi w nową fazę. Sieć Obywatelska – Watchdog Polska złożyła właśnie do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście-Północ doniesienie na pierwszego prezesa Sądu Najwyższego.
Organizacja chce, aby prokurator zbadał, czy nie doszło do popełnienia przez prezesa przestępstwa z art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej (Dz.U. z 2001 r. nr 112, poz. 1198 ze zm. – u.d.i.p.). Zgodnie z nim każdy, kto wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Doniesienie do prokuratury ma związek z nieujawnieniem przez SN umów (o dzieło i zleceń), które zawierał on ze swoimi pracownikami w okresie od 1 stycznia 2013 r. do 26 września 2013 r. O takie informacje zwróciła się Sieć, ale dokumentów nie dostała. Sąd Najwyższy wskazał w piśmie, że umowy nie podlegają udostępnieniu na podstawie u.d.i.p. Nie stanowią bowiem informacji publicznej.

Fundamentalny wyrok

„Bezsprzecznie Sąd Najwyższy jest podmiotem zobowiązanym do udostępnienia informacji publicznej, czego sam nie kwestionuje” – przekonuje organizacja w zawiadomieniu do prokuratury. I przypomina fundamentalny wyrok w sprawie umów zawieranych przez podmioty publiczne. O ich pełnej jawności przesądził bowiem sam Sąd Najwyższy w wyroku z 8 listopada 2012 r. (sygn. akt I CSK 190/12). Oddalił wówczas skargę kasacyjną m.st. Warszawy i przyznał rację radnemu, który walczył o odtajnienie umów cywilnoprawnych zawieranych przez ratusz z różnymi podmiotami. SN stwierdził wówczas, że „ujawnienie imion i nazwisk osób zawierających umowy cywilnoprawne z jednostką samorządu terytorialnego nie narusza prawa do prywatności tych osób, o którym mowa w art. 5 ust. 2 u.d.i.p.”.
„Sąd Najwyższy orzekając, odniósł się wyłącznie do ujawnienia w umowach imion i nazwisk, a bez wątpliwości pozostawało, iż umowy stanowią informację publiczną podlegającą udostępnieniu” – wskazuje Sieć. Organizacja podkreśla, że wbrew twierdzeniom SN ustawa o finansach publicznych jasno przesądza o jawności takich umów. Przyjmuje się, że jawność finansów publicznych oznacza swobodny dostęp obywatela do informacji o działalności państwa w wymiarze finansowym.

Sporne umowy

W zawiadomieniu do prokuratury organizacja przypomina dwie inne sprawy sądowe, które również dotyczyły umów SN. W obu Naczelny Sąd Administracyjny przesądził, że umowy zawierane w imieniu Sądu Najwyższego stanowią informację publiczną (wyrok NSA z 11 września 2012 r., sygn. akt I OSK 903/12; wyrok NSA z 11 września 2012 r., sygn. akt I OSK 916/12).
Wniosek o ujawnienie podobnych umów organizacja skierowała także do NSA. Prezes NSA udostępnił umowy zawarte z sędziami wraz z ujawnieniem ich personaliów.
Sprawie pikanterii dodaje to, że niedawno Sąd Najwyższy skierował do trybunału wniosek, w którym zakwestionował konstytucyjność dzisiejszych reguł udostępniania informacji publicznych. Komentatorzy zarzucają, że SN działa w tym przypadku we własnej sprawie i nadużywa swojej pozycji ustrojowej dla poprawy pozycji procesowej w sprawach, w których jest stroną.
– Złożenie wniosku nie miało na celu poprawienia sytuacji procesowej Sądu Najwyższego w toczących się postępowaniach sądowoadministracyjnych, albowiem ani istnienie, ani treść tego wniosku nie determinuje wprost działań składów orzekających sądów administracyjnych – przekonuje jednak prof. Tadeusz Ereciński, zastępujący pierwszego prezesa SN.
Twierdzi, że to, czy i ewentualnie jak sądy będą chciały korzystać ze stanowisk prezentowanych we wniosku, pozostawione jest ich pełnemu uznaniu.
Nasz wczorajszy tekst o braku jawności oświadczeń majątkowych sędziów („Jawność boli trzecią władzę”, DGP nr 233/2013) wzbudził ogromne emocje środowiska. W piątkowym wydaniu tygodnika Prawnik opublikujemy polemikę sędziego Waldemara Żurka.