Jest śledztwo w sprawie próby zabójstwa w szpitalu psychiatrycznym w Krakowie. W czwartek nieznany sprawca oddał strzały w kierunku Janusza K., pseudonim „Bokserek”. Znany krakowski gangster, który przebywał w łazience nie doznał obrażeń. Policja powołała specjalny zespół, który zajmuje się ustaleniem przyczyn strzelaniny i złapaniem napastnika.

Dziś Prokuratura Apelacyjna w Krakowie wszczęła śledztwo w tej sprawie. „Wszytko wyglądało na nieudany zamach”- twierdzi w rozmowie z IAR prokurator Piotr Kosmaty - „Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił nam na ustalanie jednej z wersji, według której mogły być to gangsterskie porachunki. Dlatego wszczęliśmy śledztwo w kierunku zaistnienia usiłowania zabójstwa Janusza K”. „Bokserek” w chwili oddania strzałów przez napastnika przebywał w łazience. Dwa strzały padły w kierunku okna przy, którym stał.

„Na miejscu przeprowadzono oględziny i zabezpieczono wiele śladów. Teraz poddajemy wszystko szczegółowej analizie” - wyjaśnia Piotr Kosmaty z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.

Psychiatrzy stwierdzili, że Janusz K.pseudonim "Bokserek", który sam zgłosił się do szpitala imienia Józefa Babińskiego w Krakowie twierdząc, że ktoś go śledzi, nie wymaga leczenia. 38 latek opuścił szpital. "Bokserek" trzy miesiące temu próbował wnieść broń do samolotu, a kilka lat temu był oskarżony o udział w gangu "Marchewy”.

Janusz K. twierdzi, że strzały w szpitalu psychiatrycznym nie miały związku z jego osobą i odmówił przyznania mu policyjnej ochrony.

Usiłowanie zabójstwa zagrożone jest karą dożywocia.