22 zł za pasażera, połowę tego co przed rokiem – taką stawkę za obsługę zapłaci podwarszawskiemu lotnisku Ryanair. Szef irlandzkich linii Michael O’Leary może sobie pogratulować udanych negocjacji z Modlinem, postawionym pod ścianą po awarii pasa i 9-miesięcznym przestoju. Marcin Danił, wiceprezes MPL Warszawa-Modlin, zapewnia, że nowy cennik gwarantuje rentowność. Pierwszego zysku netto lotnisko spodziewa się w 2015 r.
Dziennik Gazeta Prawna
Niższe od Modlina opłaty pobierają w Zielonej Górze, w której niewiele linii chce lądować. A z portów obsługujących duże aglomeracje podwarszawski port przebijają Katowice. Stawka wyjściowa w śląskim porcie wynosi 30 zł, ale jest ona zmniejszana wraz z każdym tysiącem przywiezionych na lotnisko osób – nawet do 2,5 zł. Władze Modlina są skłonne zmniejszyć swoje wynagrodzenie do 16 zł – w przypadku gdy linia przywiezie w ciągu roku powyżej 1,7 mln pasażerów.
Marcin Danił, wiceprezes MPL Warszawa-Modlin, nie chce podać szczegółów nowego cennika, ale nie zaprzecza informacjom DGP.
– Cennik dopiero wysłaliśmy do konsultacji liniom lotniczym, potem musi go jeszcze zaopiniować Urząd Lotnictwa Cywilnego. Zapewniam, że zaproponowane przez nasze lotnisko stawki są na tyle atrakcyjne, że na pewno dbające o koszty operacyjne linie lotnicze nie przejdą obok nich obojętnie – zapowiada Danił.
Według niego oferowane opłaty powinny przyciągnąć nie tylko tanie linie, takie jak Ryanair, lecz także przewoźników czarterowych.
Dla linii otwierających nowe kierunki z Modlina mają być oferowane dodatkowe, specjalne upusty. Jednak nie za odprawionego pasażera, lecz za każde lądowanie samolotu. Ulga za start lub lądowanie w pierwszym roku utrzymywania nowej europejskiej trasy ma sięgnąć 50 proc. – na trasach pozaeuropejskich ma to być 70 proc. upustu.
Eksperci zauważają, że system rabatowy stosowany w Modlinie nie odbiega od standardów europejskich. – Publikowane ceny często różnią się od płaconych przez znaczących klientów – zauważa prof. Włodzimierz Rydzkowski z Uniwersytetu Gdańskiego.
Władze portów uzależniają skalę upustów przede wszystkim od liczby przywiezionych pasażerów. Przykładowo w Charleroi, na tanim lotnisku dla Brukseli, wyjściowa stawka zmniejsza się o 5 proc., gdy linia przywiezie 15 tys. pasażerów. Ale rabat zwiększa się do 50 proc., gdy roczne przewozy przekroczą 200 tys. pasażerów.
Na tle europejskich lotnisk ceny w podwarszawskim porcie mieszczą się w środku stawki. Daleko Modlinowi co prawda do Charleroi, w którym linie płacą za pasażera 2,25 euro (około 10 zł), ale polskie lotnisko nie wypada aż tak źle na tle Prestwick. W Szkocji trzeba liczyć się z wydatkiem na poziomie 10 funtów, czyli grubo ponad 50 zł.
Profesor Rydzkowski dodaje, że ulgi w portach to tylko jedna strona medalu. – Często uruchamiane przez linie lotnicze połączenia są także wspierane przez lokalne władze samorządowe – zauważa profesor.
W przypadku Modlina taki mechanizm nie jest stosowany – zapewniają władze Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego. Według Marka Miesztalskiego, szefa rady nadzorczej portu, ale też skarbnika urzędu marszałkowskiego Mazowsza, port musi kalkulować stawki w taki sposób, żeby mu wystarczyło nie tylko na spłatę zaciągniętych na budowę kredytów, lecz także – jako przedsięwzięcie komercyjne – ma przynosić zysk.
Także władze lotniska zapewniają, że stawki wynegocjowane z Ryanair gwarantują Modlinowi rentowność prowadzonej działalności. Danił nie chce deklarować, kiedy port przyniesie zyski. Jednak przyznaje, że tak się nie stanie na pewno w tym roku. Przypomina, że port nie pracował przez dziewięć miesięcy, a dziennie tracił ponad 100 tys. zł.

Modlin nie działał przez 9 miesięcy, a dziennie tracił ponad 100 tys. zł