Czy szwedzka policja ma uprzedzenia rasowe? U naszych sąsiadów zza Bałytku nie cichnie dyskusja wywołana ujawnieniem przez media nielegalnych policyjnych rejestrów zawierających dane szwedzkich Romów.

Gazeta "Dagens Nyheter" ujawniła w poniedziałek i wtorek, że policja w Skanii na południu kraju sporządziła dwie kartoteki z danymi kilku tysięcy osób pochodzenia romskiego. Większość z nich to osoby niekarane, a ponad tysiąc - dzieci, w tym nawet dwuletnie. W Szwecji zabronione jest tworzenie baz danych opartych na pochodzeniu etnicznym.

Szwedzka minister sprawiedliwości Beatrice Ask uważa, że działania policji w Skanii są godne potępienia. W rozmowie ze szwedzką telewizją publiczną przeprosiła wszystkich obywateli romskiego pochodzenia. Zapewniła jednocześnie, że sprawa będzie dogłębnie zbadana. Zostanie ustalone, kto jest odpowiedzialny za sporządzenie nielegalnych kartotek i jakie błędy popełniono, że mogło do tego dojść.

"Przeprosiny to za mało" - ocenił tymczasem obecny w studiu szwedzkiej telewizji Hans Caldaras, pisarz, kompozytor i publicysta romskiego pochodzenia. Podkreślił, że chodzi przecież o poważne nadszarpnięcie zaufania do państwa, w szczególności do policji. "To hańba i skandal, że w naszym kraju są policjanci-rasiści. Bo przecież mamy tu do czynienia z ewidentnym rasizmem" - powiedział Hans Caldaras.

Szwedzka policja ma prawo zbierać szczegółowe dane o obywatelach, ale tylko w wypadku, gdy zachodzi podejrzenie popełnienie przestępstwa. Takie informacje mogą być poza tym przechowywane tylko przez określony czas.

Szwecja została niedawno ostro skrytykowana przez ONZ-owski Komitet do spraw Likwidacji Dyskryminacji Rasowej. Komitet uważa, że kraj ten nie dość energicznie walczy ze stygmatyzacją i dyskryminacją Romów. Podkreślono, że tego rodzaju ocena pojawia się już po raz trzeci, a władze w Sztokholmie do tej pory nie podjęły w tej sprawie żadnych działań.