W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" były prezydent Lech Wałęsa stwierdził, że dzisiejsza "Solidarność" nie przypomina ugrupowania z jego czasów. "Nie mogłem z nimi zostać, bo się z nimi nie utożsamiam" - powiedział.

Zapytany przez dziennikarza "Gazety Wyborczej" czy jest członkiem NSZZ "Solidarność", Lech Wałęsa odparł, że nie. Jak mówi, wysłał do władz ugrupowania pismo, że "to nie jego związek". "Mój związek miał przewrócić komunę i zbudować nowy system. I był bardziej patriotyczny i polityczny" - stwierdził. Obecna "Solidarność" w oczach Wałęsy "domaga się, żeby jej dać, a nie patrzy skąd i z czego". Były prezydent tłumaczy, że nie utożsamia się z taką organizacją. "Źle się stało, że mnie nie posłuchano i nie zwinięto sztandarów" - dodał.

Wałęsa skrytykował także obecnego przewodniczącego "Solidarności", Piotra Dudę. Na wieść, że szykowane są strajki na wrzesień, były prezydent powiedział, że trzeba rozmawiać i usiąść do stołu. "Duda ulega emocjom. Musi zrozumieć, że jest demokracja. Nie można blokować sejmu, robić awantur. Jak chce pieniędzy, to niech wskaże, skąd Tusk ma wziąć" - wytłumaczył.

Współzałożyciel pierwszej "Solidarności" zapowiedział także walkę, po zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości. "Wtedy wszyscy rozsądni się obudzą i jeszcze raz zawalczą. PiS jakby zwyciężył, toby dopiero przegrał Oni nic sensownego zaproponować nie są w stanie. Jak PiS na tych populizmach dojdzie do władz to szybciej przegra niż wygra. Oni nie są w stanie załatwić nawet połowy tego, co załatwia teraz Platforma. (...) Szkoda Polski. Ale jak naród chce doświadczeń, mocnych wrażeń..." - prognozował Lech Wałęsa i zaproponował lekarstwo na utratę poparcia dla Platformy Obywatelskiej: "Tusk przegrywa, bo nie odpowiada na pomówienia. Apeluję: Powołaj pan sztab szybkiej reakcji na bzdury Rydzyka i PiS. Niech ministrowie prostują demagogię, populizm i kłamstwo".