Prezydent Iranu zmienia ton wypowiedzi w sprawie domniemanego ataku w Syrii. Hasan Rowhani po raz pierwszy przyznał, że w Syrii użyto broni chemicznej. Dodał, że zabiła ona wiele osób oraz wezwał międzynarodową społeczność do interwencji w tej sprawie. Nie stwierdził jednak wprost czy broni chemicznej użył syryjski rząd czy rebelianci.

Z kolei rzecznik irańskiego MSZ Abbas Aragczi powiedział, że wszystko wskazuje na to, że za atakiem stoją rebelianci. Zapewniał, że jego kraj ma na to dowody. Teheran także wcześniej oskarżał o atak rebeliantów.

Według sił opozycyjnych, w środę w nocy pod Damaszkiem władze Syrii użyły broni chemicznej. Opozycja podała, że zginęło ponad 1300 osób. W internecie publikowane były zdjęcia i filmy przedstawiające ofiary.

Jednak rząd Baszara al-Assada zaprzecza jakoby użył broni chemicznej przeciw rebeliantom. Oskarża ich o symulowanie zdarzeń pokazanych w filmach i na zdjęciach. Jednocześnie uniemożliwia ekspertom z ONZ przyjazd na miejsce domniemanego ataku.

Szacuje się, że w wojnie domowej w Syrii, trwającej od ponad 2 lat, życie straciło ponad 100 tysięcy osób.