"Właśnie oglądam tę okładkę, ale nie mogę tego zrozumieć. Niby siebie rozpoznaję, ale wydaje mi się, że tam nie pasuję. Bo charakter naszej rewolucji w 1989 w przeciwieństwie do pozostałych był zdecydowanie pokojowy" - opisywał w rozmowie z "Newsweekiem" Lech Wałęsa. Dodał także, że jego zdaniem przemiany ustrojowe w Polsce były wydarzeniem większej skali niż Rewolucja Francuska.
Zapytany czy coś go łączy z pozostałymi postaciami: hipisem z lat 60. i dziewczyną z buntu w 2013 roku odparł: "Tak, gdyż wszystkie rewolucje mają punkty wspólne. Choćby spontaniczne zaangażowanie zwykłych ludzi. Ale też wszystkie rewolucje popełniają jeden błąd. Zawsze oddają wielkie zwycięstwo biurokratom i politykom. My niestety też oddaliśmy. A trzeba trzymać się tego, co się wygrało i nie oddawać zwycięstwa".
Dodał także, że nie dziwi go to, że w Polsce został odsunięty na boczny tor. Jak zauważył w Polsce wykonał już najważniejszą pracę. Dodał także, że jest typem wodzowskim i w parlamencie może wytrzymać najwyżej kilka godzin, ale "kiedy byłoby źle i niebezpiecznie to złapie za kierownicę".