Sześć różnych modeli luksusowych zegarków w ciągu dwóch lat - takie spostrzeżenia zanotowali dziennikarze "Wprost" po przejrzeniu fotografii ministra transportu, Sławomira Nowaka.

"Przywiązanie do luksusu widać po zegarkach, które nosi minister transportu" - przekonuje "Wprost" i wymienia: "Na zdjęciach z ostatnich dwóch lat na jego ręce można zobaczyć 6 różnych modeli". To ciąg dalszy materiału, który gościł niedawno na łamach tygodnika. Autor zwrócił wtedy uwagę na wyjątkowo drogi zegarek, którego używa minister. Według późniejszych wyjaśnień ekskluzywny dodatek miał zostać przez niego wypożyczony.

"Po publikacji Nowak odbył rozmowę z premierem Tuskiem. Dziennikarzom szef rządu powiedział, że tłumaczenia Nowaka są dla niego przekonujące. To zabawne, że premier zamienił się w rzeczoznawcę i śledczego, który ocenia wartość zegarków swego ministra, a nie żąda sprawozdania od stosownych służb. Pytanie, jak zachować mają się służby, takie jak CBA, po usprawiedliwieniach wygłoszonych publicznie przez szefa rządu? Na razie CBA milczy" - opisuje "Wprost".

Według ministra najdroższy zegarek jaki miał na ręce to Ulysse Nardin, kosztujący według szacunków "Wprost" około 30 tysięcy złotych, tymczasem widziano go z Hublota all black fusion, za który zapłacić trzeba kilka tysięcy więcej. Tego typu rzeczy można zobaczyć na fotografiach ministra, ale już nie w jego oświadczeniach majątkowych. "Powinny być tam wpisywane przez posłów dobra o wartości wyższej niż 10 tysięcy złotych" - zauważa "Wprost".

W rozmowie z tygodnikiem Nowak zdradził, że często wymienia się drogimi zegarkami z biznesmenami. "Przyznał, że wymian takich dokonywał z Piotrem Wawrzynowiczem, który jest wpływową postacią w grupie biznesowej Zygmunta Solorza. Śladu po tych zamianach nie ma w poselskim rejestrze korzyści, choć prawo nakazuje, by wpisywać do niego otrzymywane rzeczy o wartości powyżej 600 złotych. Tych wymian Nowak nie zgłosił do urzędu skarbowego, choć zgodnie z prawem powinien był to zrobić" - czytamy.

Dziennikarze "Wprost" sprawdzili także w jakich miejscach bywa Nowak. "Nowak, jak opisaliśmy, w zeszłym roku bawił w ekskluzywnym klubie Prive, który na czas piłkarskiego Euro założyła Cam Media. Gościł tam na zaproszenie Adama Michalewicza, swego kolegi i jednego ze współwłaścicieli wspomnianej firmy. Minister (..) twierdził, że w klubie był tylko raz, co jest kłamstwem. Był tam widywany częściej. Nie płacił za siebie. Sławomir Nowak przesiadywał w Prive w strefie dla VIP-ów" - twierdzi "Wprost" i dodaje, że ceny w klubie były astronomiczne. Rachunki płacone w strefie VIP miał dochodzić do kilkudziesięciu tysięcy złotych.

"To tak jakby Sławomir Nowak dostał bilet lotniczy lub ktoś zafundował mu wakacje, taka to jest przecież wartość. My ścigaliśmy wiceszefa NFZ za kolację o wartości 680 złotych jaką miał mu zafundować były dyrektor biura firmy farmaceutycznej. Trafił za to do aresztu" - podsumował w rozmowie z "Wprost" jeden z oficerów ABW.