Pamięć o Żołnierzach Wyklętych to nasz obowiązek - uważa prezes IPN. Dziś obchodzimy poświęcony im Dzień Pamięci. Świętowany po raz 3-ci, przypada w rocznicę wykonania wyroku śmierci roku na siedmiu członkach IV Komendy Zrzeszenia „WiN". Stracono ich w roku 1951 roku.

Prezes Instytutu Pamięci Narodowej doktor Łukasz Kamiński w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową przypomina, że to święto spotkało się z dużym odzewem społecznym i pozwala przywrócić pamięć o ludziach skazanych nie tylko na śmierć. Jak tłumaczy doktor Kamiński reżim komunistyczny nie tylko mordował żołnierzy wyklętych ale większość z nich usiłował wymazać z kart historii. Wielu z uczestników podziemia zostało zniesławionych, ponieważ ówczesna propaganda forsowała tezę, że byli oni "symbolami reakcji i faszyzmu". Teraz możemy i musimy przypominać ich nazwiska i twarze.

Historyk IPN Wojciech Trębacz przypomina, że często żołnierze antykomunistycznego podziemia za niezłomną postawę musieli zapłacić najwyższą cenę. Komuniści starali się budować "nowy ład" w oparciu własnych ludzi, niszcząc wszystkich przeciwników.

Po zakończeniu II wojny do podziemia antykomunistycznego przeszli głównie żołnierze Armii Krajowej oraz osoby, które nie chciały pogodzić się ze zmianami politycznymi. W walkach zginęło ponad 8 i pół tysiąca żołnierzy podziemia, 5 tysięcy skazano na karę śmierci. Ponad 20 tysięcy poniosło śmierć w obozach i więzieniach.

W sumie z komunistami po zakończeniu II wojny walczyło około 200 tysięcy osób. Ostatni „żołnierz wyklęty” - Józef Franczak pseudonim „Lalek” z oddziału kapitana Zdzisława Brońskiego „Uskoka” - zginął w obławie w Majdanie Kozic Górnych pod Piaskami w województwie lubelskim prawie dwadzieścia lat po wojnie - 21 października 1963 roku.