Dwie osoby zginęły w katastrofie helikoptera w Londynie, który o g.8.00 rano czasu lokalnego spadł na jedną z ważnych tras dojazdowych do centrum miasta. 12 osób odniosło obrażenia. Śmigłowiec zawadził o dźwig na szczycie jeszcze niewykończonego wieżowca, runął na ziemię i ekplodował.

Wypadek wydarzył się rano w dzielnicy Vauxhall [czyt. wokshol] na południowym brzegu Tamizy, 3 kilometry od lądowiska helikopterów Battersea Heliport. Śmigłowiec spadł na jezdnię ruchliwej trasy dojazdowej do centrum Londynu w godzinie szczytu. Świadkowie mówili, że przerażający huk i paląca się, rozlana benzyna sprawiały wrażenie, iż doszło do zamachu bombowego. Policja wyklucza jednak taką ewentualność.

Akcja ratunkowa po katastrofie helikoptera w Londynie. / Newspix / TOABKWABZDS

Straż ugasiła pożar w ciągu 25 minut. Ofiary śmiertelne to pilot helikoptera i jedna osoba na ziemi. Wśród rannych jest kierowca samochodu, na który zwalił się wrak. Świadek zdarzenia opowiadał BBC:„Akurat patrzyłem w kierunku wieżowca St.George’s Tower, który buduje się na brzegu Tamizy. I zobaczyłem nagle błysk i helikopter, który runął jak kamień na ziemię. Kiedy spadł, eksplodował i możecie sobie wyobrazić, jaki się z niego uniósł dym”.

O ten dźwig uderzył helikopter przed katastrofą. / Newspix / TOABKWABZDS

Wieżowiec to jeden z najwyższych budynków mieszkalnych w Londynie. Można przypuszczać, że pilot nie zauważył w porannej szarówce świateł dźwigu na szczycie budynku, albo że dźwig był nieoświetlony. Dziś rano nad Londynem były niskie chmury, na pułapie 100 metrów, a poniżej mgła, ale widoczność wynosiła do 700 metrów.

Wypadek zamknął ruchliwą ulicę Wandsworth Road, ale nie zakłocił ruchu na pobliskiej głównej linii kolejowej do Waterloo.