Roman Giertych napisał list do prowincjała redemptorystów, czyli zwierzchnika o. Rydzyka. Oskarża w nim dyrektora Radia Maryja o o pomówienie i kłamstwa. - To jest tak absurdalne, że aż chore - komentuje Rydzyk.

Były wicepremier i przewodniczący Ligi Polskich Rodzin domaga się przeprosin od o. Tadeusza Rydzyka za "oszczercze sformułowanie", które padło w "Informacjach dnia" TV Trwam. W programie miały paść słowa, że "były lider LPR przedstawia się jako zwolennik in vitro, łagodzi swój stosunek do ideologii ruchów homoseksualistów, czy wreszcie rezygnuje z rozszerzenia ochrony życia dzieci poczętych". Giertych twierdzi, że to "kłamliwe pomówienie", bo nie zmienił poglądów. Domagał się sprostowania, ale ponieważ się go nie doczekał, zwrócił się do zwierzchnika o. Rydzyka - pisze gazeta.pl.

Za Giertychem wstawił się Jan Filip Libicki, konserwatywny senator PO i dawny poseł PiS. Polityk twierdzi, że Giertych może pozwać Rydzyka do sądu, "bo jego media ciężko zgrzeszyły: złamały 8. przykazanie i rozbijają wspólnotę kościelną dla interesu jednej partii".

- Zwolennicy mediów toruńskich się oburzą. To niemożliwe. Niemożliwe, żeby media ojca Rydzyka ciężko grzeszyły. Żeby łamały Dekalog. A jednak. Tak się dzieje. Medialni pracownicy zaradnego redemptorysty złamali 8. przykazanie. Bez żadnej żenady i z premedytacją dopuściły się propagowania fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu - pisze na blogu Libicki.

Parlamentarzysta wskazuje, że do Giertycha można mieć różne zastrzeżenia. Ale nie można mu zarzucić, "żeby kiedykolwiek handlował katolickimi imponderabiliami". - Tymczasem media ojca Rydzyka to właśnie utrzymują - zauważa Libicki.