Janusz Palikot w wywiadzie dla "Wprost" deklaruje, że nie znosi "mowy-trawy" i stwierdza: "Wrak smoleński powinien być zezłomowany i przeznaczony na coś pożytecznego dla biednych ludzi".

Dla lidera Ruchu Palikota nie ma znaczenia, na co zostanie przerobiony wrak. "Klamka, jak komuś brakuje klamki, albo guziki metalowe do kurtek, cokolwiek!" - mówi we "Wprost".

I dodaje: "W pierwszym tygodniu stycznia wyślę dwa wagony z ostatniej katastrofy kolejowej Kaczyńskiemu na Nowogrodzką (siedziba PiS – przyp. red.). I postawię tam dwumetrowy krzyż, i zapalę sto zniczy. I będziemy w ten sposób się szachowali! Każdemu posłowi PiS zawiozę zaś wrak jakiegoś rozbitego samochodu, w którym zginął człowiek, też postawię dwumetrowy krzyż i zapalę znicze".

Palikot zaznacza, że zrobi tak, gdyż zdaniem wielu osób w Smoleńsku "miał miejsce zamach i mord polityczny", a poprzez swoje działanie polityk chce walczyć z tym "absurdem".