Michał Kamiński, były PiS, w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" mówi, że nigdy nie słyszał, żeby Jarosław Kaczyński twierdził, że wierzy w zamach na prezydencki Tu-154M w Smoleńsku. Co więcej, także w samym PiS nie ma zbyt wielu zwolenników tej teorii.

Nie tylko Jarosław Kaczyński, ale także większość członków jego partii nie wierzy w zamach smoleński. "W PiS niewiele osób wierzy w zamach, reszta boi się o tym mówić. Bo się nie znajdą na następnych listach do Parlamentu Europejskiego, Sejmu, Senatu" - przekonuje Michał Kamiński Monikę Olejnik i Agnieszkę Kublik.

Skąd więc ostre słowa prezesa PiS w dniu publikacji "Rzeczpospolitej" o tym, że 10 kwietnia zamordowano 96 osób? "Od znajomych w PiS wiem, że rano zapadła decyzja, żeby artykuł o trotylu we wraku komentować na miękko. To miała być kontynuacja strategii przyjętej przez PiS. Ale po raz kolejny Kaczyński popełnił ten sam błąd, co Republikanie przy aferze rozporkowej Clintona. Prezydentowi USA bardzo pomógł wówczas atak opozycji, bo gdyby został sam z aferą z Moniką Levinsky, to mocno by na tym przegrał. PiS od paru miesięcy stosował mądrą taktykę zostawiania Donalda Tuska z problemami. (...) Został wyprowadzony z równowagi. Strategia legła w gruzach. Teraz PiS niełatwo będzie to odkręcić" - tłumaczy "Gazecie Wyborczej" Kamiński.

Były poseł PiS twierdzi, że autor artykułu w "Rzeczpospolitej" Cezary Gmyz został wprowadzony w błąd. "Nie wierzę, że sam się wsadził na minę. Ale w zamach też nie wierzę. Po co Rosjanie wkładaliby trotyl w tym dniu, kiedy wiadomo, że za dwa tygodnie prezydent miał lecieć do Fatimy, gdzie można było wysadzić samolot i oskarżyć muzułmanów" - mówi Kamiński.

I zaznacza, że jego zdaniem Rosjanie nie mieli powodów, żeby zabijać polskiego prezydenta. Stanowczo odrzuca tezę dziennikarek, że chcieli w ten sposób go upokorzyć. "Pamiętajmy, że Lech Kaczyński zapowiedział wówczas, że będzie 9 maja w Moskwie na obchodach zwycięstwa nad faszyzmem, co dla Rosjan ma gigantyczne znaczenie. I co więcej, zaprosił na pokład prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego. Czy z punktu widzenia Rosjan i ich polityki opłacało się zwrócić oczy całego świata na Katyń? Ktoś wyliczył, że po katastrofie w ponad 90 krajach pokazano film o masakrze polskich oficerów przez bolszewików" - tłumaczy Michał Kamiński.