Liczba ofiar katastrofalnego huraganu Sandy, który na początku tygodnia przeszedł nad północno-wschodnim wybrzeżem USA wzrosła do co najmniej 82. Władze ostrzegają, że może ich być więcej, ponieważ trwają poszukiwania osób zaginionych.

W samym Nowym Jorku zginęły 34 osoby. Ekipy ratunkowe odnalazły ciała 15 ofiar na wyspie Staten Island, jednej z pięciu gmin metropolii. Poszukuje się m.in. dwojga dzieci w wieku 4 i 2 lat.

W czwartek częściowo przywrócono Nowym Jorku kursowanie metra, które zostało sparaliżowane wskutek zalania stacji i tunelów pod East River.

We wszystkich 15 stanach dotkniętych kataklizmem nadal około 4,7 miliona ludzi pozbawionych jest prądu elektrycznego.

Wskutek huraganu najbardziej ucierpiał stan New Jersey, gdzie fale powodziowe zalały dziesiątki miasteczek i zniszczyły nadbrzeża w popularnych kurortach nadmorskich. Ponad 2 miliony mieszkańców stanu pozostaje bez prądu, a ponad 6000 nadal przebywa w schroniskach nie mogąc wrócić do zalanych domów.

W środę New Jersey odwiedził prezydent Barack Obama. Obiecał mieszkańcom stanu pomoc rządu federalnego w usuwaniu szkód i rekompensowaniu strat. Prezydent podróżował po New Jersey z jego republikańskim gubernatorem Chrisem Christie. Gubernator wychwalał prezydenta podkreślając jego zaangażowanie w akcję pomocy dla ofiar huraganu.

Kataklizm, największy tego rodzaju w tym regionie od kilkudziesięciu lat, staje się tematem rozważań, czy zniszczenia nie mogłyby być mniejsze, gdyby wybrzeże lepiej zabezpieczono przed zalaniem.